W Puszczy Wkrzańskiej, nad Zalewem Szczecińskim, w malutkiej miejscowości (właściwie wsi) Brzózki, stoi piękny pałac. Wybudowany na planie prostokąta z akcentami neoklasycystycznymi, został ufundowany przez cesarza Wilhelma II, jako sanatorium czy też ośrodek wypoczynkowy dla zasłużonych oficerów marynarki wojennej. Do pałacu prowadzi aleja lipowa (droga gruntowa - zjazd z wąskiej drogi asfaltowej).
Sam budynek został wybudowany na terenie starszego parku (II poł. XIX w.), w którym do dziś zachowały się cenne gatunki drzew, mi.in. jodła olbrzymia, cyprysik nutkajski, jodły greckie, orzesznik pięciolistny, a w runie spotkać można chronioną prawem paproć- długosza królewskiego. Kubatura budynku wynosi 7150 m3, a powierzchnia 900 m2. Cały teren jest ogrodzony i nieco zaniedbany, ale widać, że nowy nabywca dba o posiadłość (założono nowy dach).
Tuż za ogrodzeniem parku odnaleźć można ciekawe ruiny z budulca przypominającego koralowiec. W rzeczywistości jest to oblepiona betonem trzcina - co daje jednak ciekawy efekt wizualny. Według niektórych pozostałości po parkowej grocie wykazują właściwości uzdrawiające - w 1999 roku oznajmiła to jedna pani, której córka ozdrowiała po wizytach w tym właśnie miejscu. W podziękowaniu za uzdrowienie, ustawiono w tym miejscu figurkę Matki Boskiej Nieustającej Pomocy ( w 2013 roku nie stwierdzono jej na miejscu).
Mieszkańcy utrzymują, że ów "kamień" ma moc leczniczą. Stawiają tu znicze i kwiaty. Inne źródła podają, iż w pobliżu groty pochowano zmarłą córkę dawnego gospodarza nieruchomości (przed II wojną światową), który po jej śmierci przeklął to miejsce, a sam popełnił samobójstwo wypływając samotnie na wody Zalewu Szczecińskiego. Od tego czasu podobno panuje w pałacu zła energia, która przynosi pecha kolejnym nabywcom... Żołnierze, którzy tutaj mieli wracać do zdrowia często umierali, a ich groby są położone w pobliżu terenu pałacu. Tak mówią okoliczne opowieści, budowane na wspomnieniach dawnych mieszkańców Brzózek.