Postać Jana Pawła II kojarzy się nam przede wszystkim z południem Polski, z Wadowicami i Krakowem, z górami. Tymczasem ten świetny narciarz i piechur był jednocześnie wytrawnym kajakarzem, który w trakcie około 20 wakacyjnych wypraw przepłynął najpiękniejsze szlaki wodne Polski północnej. Pierwsza wyprawa kajakowa Karola Wojtyły, wówczas jeszcze młodego księdza, choć już doktora teologii i niebawem wykładowcy na Wydziale Teologicznym UJ, rozpoczęła się 23 sierpnia 1953 r. w Nowej Brdzie. Ksiądz Karol i 8 młodych ludzi, których poznał jako duszpasterz akademicki przy parafii św. Floriana w Krakowie, przybyli nad Brdę koleją (obecnie ta linia jest już od kilkunastu lat nieczynna).
Każdy dzień wyprawy zaczynał się od polowej mszy świętej, którą odprawiano na odwróconym do góry dnem kajaku, pod krzyżem złożonym z dwóch skrzyżowanych wioseł. Dzisiaj ksiądz celebrujący mszę w plenerze to widok dosyć powszedni, ale w tamtych czasach mogło to wywołać sensację, a nawet... zgorszenie bardziej konserwatywnych wiernych. Trzeba także pamiętać o tym, że początek lat 50. to czasy apogeum stalinizmu i takie turystyczne duszpasterstwo nie mogło się podobać komunistycznym władzom. Stąd też biwaki podczas spływu organizowano w miejscach ustronnych, aby zejść z oczu ewentualnym donosicielom. Uczestnicy tej i następnych wypraw, tworzący grupę przyjaciół i znajomych księdza Karola, czyli tak zwane Środowisko, nazywali go po prostu Wujkiem.
Niezwykle ciekawe wspomnienia ludzi z tego kręgu zebrano kilka lat temu w grubym tomie pt. Zapis drogi. Grając z nim w piłkę, śpiewając przy ognisku czy rozmawiając o różnych sprawach podczas długich godzin wiosłowania, uczestnicy spływów z Wujkiem czuli, że obcują z kimś wyjątkowym. Ważnym uzupełnieniem wspomnień jest obszerne i bardzo szczegółowe kalendarium wszystkich wypraw turystycznych i pielgrzymkowych Karola Wojtyły ze Środowiskiem. Wykaz ten tworzy niezwykłą mapę miejsc, które w jakiś sposób zostały naznaczone jego obecnością, i które warto zobaczyć. Jeśli dodać do tego wszystkie jego podróże urzędowe, duszpasterskie, to okazuje się, że nie ma chyba takiego miejsca w Polsce, którego przyszły papież przynajmniej raz w życiu kiedyś nie odwiedził. Są jednak na mapie jego podróży miejsca wyjątkowe i Nowa Brda jest z pewnością jednym z nich. Działa tu oczywiście zasada kontrastu. Jest to - wbrew nazwie - osada o dosyć starej tradycji, ponieważ jej początki sięgają 1696 r., kiedy to ówczesny starosta człuchowski Karol Stanisław Radziwiłł wydał przywilej na budowę w tym miejscu papierni. W późniejszych czasach rozrosła się ona w spore osiedle przemysłowe, jednak dzisiaj mieszka tutaj zaledwie kilkunastu stałych mieszkańców.
Przy nowym mostku na Brdzie, zwanym przekornie mostem Karola, w 50. rocznicę tamtego sierpniowego dnia odsłonięto okazały głaz pamiątkowy z napisem informującym, że właśnie w tym zagubionym wśród lasów miejscu, do którego dzisiaj trudno się dostać bez samochodu, Karol Wojtyła rozpoczął swoje kajakowe wędrówki. Ostatnia z nich miała miejsce w lipcu 1978 r. i były to tzw. kajaki stacjonarne nad jeziorem Krępsko Średnie koło Wałcza. Niecałe trzy miesiące później Wujek, jak sam mówił, musiał przesiąść się do Łodzi Piotrowej...