W dniach 13-16 września 1939 r. pod Seroczynem i Wolą Wodyńską toczyły się zacięte walki pomiędzy 1. Dywizją Piechoty Legionów a grupami bojowymi niemieckiej Dywizji Pancernej "Kempf". Polacy walczący o przerwanie pierścienia okrążenia, jaki zaciskał się na dalekich wschodnich przedpolach Warszawy, zaatakowali Niemców o świcie 13 września. Udało im się zaskoczyć i okrążyć pod Seroczynem spore siły niemieckie. Na kilkadziesiąt godzin agresorzy z dywizji "Kempf" sami znaleźli się w kotle. W ich szeregi wkradła się panika, w czołgach i samochodach pancernych zabrakło paliwa. Niemcy wyrwali się z okrążenia dzięki uzupełnionym zapasom, dostarczonym drogą powietrzną! Na polu walki pozostawili sporo spalonych wozów pancernych. Polacy, choć ponieśli w tej walce duże straty, zdołali oderwać się od przeciwnika. 1. Dywizja Legionów zakończyła kampanię wrześniową kilka dni później w okolicach Zamościa.
Na wschodnim skraju Woli Wodyńskiej znajduje się cmentarz z grobami 240 polskich żołnierzy poległych w walce o wieś 14 września 1939 r., który warto zobaczyć. Wśród równych szeregów krzyży wyróżniają się dwie mogiły, na których widnieją niebieskie gwiazdy Dawida. Oznaczają pochówki czterech żołnierzy narodowości żydowskiej.
Ciekawym miejscem jest zachodna część Woli Wodyńskiej. Znajduje się tu nietypowa atrakcja turystyczna - rosnący w głębi podworskiego parku kilkusetletni dąb "Sławoj". Gdy okazało się, że pomnikowe drzewo wymaga zabezpieczenia przed możliwym rozszczepieniem konarów, sięgnięto po solidny materiał, jakiego po wrześniowej bitwie w okolicy nie brakowało - gąsienicę niemieckiego czołgu. "Sławoja" skrępowano stalowymi ogniwami, które do dziś wzmacniają jego pień z kilkoma dziuplami.