Od 1980 r. przed Urzędem Gminy w Nowej Brzeźnicy stoi pomnik z popiersiem najsłynniejszego brzeźniczanina - kronikarza Jana Długosza (1415-1480). Na początku XV w. Brzeźnica była niedużym miastem, siedzibą królewskiego starosty, którym po bitwie pod Grunwaldem - w nagrodę za zasługi wojenne - został Jan Długosz z Niedzielska pod Wieluniem, ojciec wielkiego historyka. Rezydencją starosty, a więc zapewne miejscem urodzenia jego licznych synów, był wówczas zamek, którego budowę rozpoczęto niedługo przed śmiercią Kazimierza Wielkiego i prawdopodobnie wkrótce potem przerwano. Na przygotowanym pod królewską warownię kopcu wzniesiono później drewniany dwór obronny, po którym do dzisiaj pozostały nikłe ślady otoczone resztkami fos.
Starosta brzeźnicki Jan miał 14 synów, z których pierwszy otrzymał po nim to samo imię. Dwóch następnych zmarło w dzieciństwie. Zrozpaczony ojciec zapewne doszedł wtedy do wniosku, że imię pierwszego okazało się szczęśliwe i dlatego wszystkich kolejnych potomków oddał pod opiekę tego samego patrona! Można sobie wyobrazić, ile kłopotów przysporzył w ten sposób współczesnym historykom, którzy wśród licznych wzmianek o żyjących w XV w. Janach Długoszach muszą wybrać te dotyczące największego z nich. Nie jest to na szczęście aż takie trudne, gdyż późniejszy autor najobszerniejszej polskiej kroniki był pod wieloma względami postacią wyjątkową.
Początki jego kariery były dosyć skromne, ponieważ mimo trzyletnich studiów w Akademii Krakowskiej nie zdobył ostatecznie żadnego tytułu naukowego… Jego talenty zauważył jednak wielki biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki, któremu Długosz służył przez 24 lata, stając się niejako cieniem swojego możnego protektora. Jako wychowanek Oleśnickiego Długosz przejął po nim niechętny stosunek do Jagiellonów i ducha żarliwej katolickiej ortodoksji, co doprowadziło go do konfliktu z królem Kazimierzem Jagiellończykiem. Mimo to monarcha powierzył mu wychowanie swoich kilku synów, z których Kazimierz - jako jedyny z polskich dynastów - został ogłoszony świętym. W pisarstwie historycznym, któremu Długosz poświęcił większą część swojego niezwykle pracowitego życia, obok głębokiej religijności widoczny jest również jego żarliwy patriotyzm. Widać go choćby przy opisie zawarcia II pokoju toruńskiego, który kronikarz zakończył taką refleksją: "Teraz szczęśliwym mienię siebie i współczesnych, że oczy nasze oglądały połączenie się krajów ojczystych w jedną całość, a szczęśliwszym byłbym jeszcze, gdybym doczekał odzyskania za łaską Bożą i zjednoczenia z Polską Śląska, ziemi lubuskiej i słupskiej".