W Świętej Katarzynie od XV w. istniał klasztor bernardynów. Dziś niewielkie zabudowania na skraju Puszczy Jodłowej to zamknięty świat sióstr bernardynek. Życie za murami dzielą między modlitwę i pracę. Obiektu nie można zwiedzać.
Obok parkingu położonego powyżej klasztoru znajdują się dwie bezimienne mogiły (z 1863 r. i z czasów II wojny światowej) oraz murowana, kryta gontem kapliczka. Wprawdzie drzwi do niej są zamknięte, ale przez okienko w północnej ścianie można zobaczyć pamiątkę po młodocianych wandalach sprzed 120 lat. Jeden z nich w dorosłym życiu zdobył sławę jako wybitny pisarz, był nawet kandydatem do literackiej Nagrody Nobla. Mowa o Stefanie Żeromskim (1864-1925).
Osiemnastoletni Stefan razem z kolegą, Janem Stróżeckim, 2 sierpnia 1882 r. wybrał się na Łysicę. Wracając wstąpili do kapliczki i wydrapali na ścianie "pamiątkowe" podpisy: "Stefan Żeromski D. Sier. 1882 Jan Stróżecki". Po latach sławnemu literatowi czyn ten nie tylko wybaczono, ale wręcz wyeksponowano jego dzieło - przy okazji remontu kapliczki inskrypcji nie zasłonięto świeżą warstwą tynku. Niestety, warstwa pobiałki, w której młodziankowie wyskrobali swoje autografy, kruszy się. Coraz trudniej jest odczytać ich nazwiska.