Pomiędzy murem okalającym a południową ścianą katedry kieleckiej leży płyta nagrobna w miejscu, w którym przypuszczalnie pochowano Wojciecha Bartosa Głowackiego (1758-1794), pierwszego kosyniera Rzeczypospolitej. Zaledwie po kilku dniach od wcielenia w szeregi naprędce formowanych oddziałów chłopskich wziął udział w bitwie pod Racławicami 4 kwietnia 1794 r. Wyróżnił się w szaleńczo śmiałym ataku na baterię rosyjskich armat. Dziś już chyba nieważne, ile prawdy jest w tym, co mówiono o wpływie gorzałki na kosynierski animusz bitewny. Pamięta się, że zupełnie niedoświadczony rekrut w ważnym momencie boju własną czapką zakrył lont nieprzyjacielskiego działa! Za okazane męstwo Bartos zyskał stopień oficerski, nazwisko Głowacki, wolność osobistą dla całej rodziny i zamieszkiwaną zagrodę na własność. Oszałamiający awans - w ciągu kilku dni z chłopa pańszczyźnianego na oficera!
Dwa miesiące później w przegranej bitwie pod Szczekocinami odniósł poważne rany. Wywieziony z pola bitwy, zmarł w Kielcach. Z siedmioma innymi żołnierzami został pochowany na cmentarzyku przy katedrze. Płytę pamiątkową, którą warto zobaczyć, położono bohaterowi z czasów insurekcji kościuszkowskiej w 1928 r.