Kolonia Czerwone, godzina 03:00. Głośnie ujadanie psów budzi mężczyznę. Odruchowo chwyta za pistolet i wybiega na zewnątrz. Mruży oczy, nasłuchuje. Za opłotkami widzi skradające się cienie. Szybkie rzut oka w prawo, potem w lewo. To obława. Cienie zbliżają się, słyszy szczęk broni i ściszone głosy. Są coraz bliżej. Gdzie „Piskorz”? Zdradził? Meliniarz? Zawsze im ufał. Jest SAM. Krąg się zaciska. Widzi wycelowane w siebie lufy KM-ów. Jego automat, amunicja i granaty są w bunkrze. Nie dobiegnie. Ktoś krzyczy, aby się poddał. Nie, o nie! Nie on. Nie podda się. Więzienie, tortury, stryczek - nie dla niego. Zawsze był wolny i takim pozostanie. Pada strzał. Mężczyzna osuwa się na ziemię.
Czy to wydarzyło się naprawdę? Najprawdopodobniej tak. Faktem jest, że w wyniku obławy trzech kompanii Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego z Kolna w dniu 18 kwietnia 1952 roku zginął chorąży Hieronim Rogiński pseudonim „Róg”.
Kim był? Przez okres rządów komunistów określano go mianem bandyty, kryminalisty, a w najlepszym wypadku reakcjonisty. Ten „przestępca” został ostatecznie zrehabilitowany w dniu 24 października 2008 roku przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
To jeden z „żołnierzy wyklętych”, przedwojenny podoficer, podczas okupacji niemieckiej żołnierz ZWZ-AK, od 1943 roku w Narodowych Siłach Zbrojnych (NSZ), zaś w 1945 roku po scaleniu formacji zbrojnych obozu narodowego - w Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym (NZW). Był ostatnim komendantem NZW Komendy Powiatu „Łuków”, którego oddziały operowały na terenie powiatów: kolneńskiego, ostrołęckiego i piskiego. Był człowiekiem, dla którego ”Bóg, Honor i Ojczyzna” stanowiły cel nadrzędny.