Kapliczki i krzyże przydrożne wrosły w polski krajobraz. Stawiano je z różnych okazji - jako wotum dziękczynne za uratowanie życia lub zdrowia, dla upamiętnienia ważnych wydarzeń lub dokonanej w pobliżu zbrodni. Były też krzyże błagalne (o opiekę lub zdrowie) czy wreszcie ostrzegawcze. Te ostatnie - zwane krzyżami morowymi - lokowano na krańcach opanowanej przez zarazę miejscowości.
Najliczniej powstawały w czasie rozbiorów. Był to przecież okres represjonowania katolików przez zaborców, w związku z czym budowanie tych sakralnych cudeniek stanowiło pewną formę oporu i pomagało w utrwalaniu tożsamości narodowej. Na tzw. Ziemiach Odzyskanych istny wysyp kapliczek i krzyży nastąpił dopiero po 1945 r. Komunistyczne władze przymykały oko na ich budowę. Dla repatriantów stanowiły one element oswajania krajobrazu, dla władz - bardzo wówczas potrzebny ze względów ideologicznych naoczny dowód „polskości” tych ziem.
Kapliczki powstają i dziś. Niektóre po prostu zastępują te „stare”, porządnie nadgryzione zębem czasu, inne budowane są w zupełnie nowych miejscach. Jeżeli nie liczyć krzyży umieszczanych na poboczach ofiarom wypadków drogowych, kapliczek i figur jest zdecydowanie więcej niż samotnych krzyży przydrożnych. Od niepamiętnych czasów stawiano je w miejscach ważnych dla ludzi; nie tylko w centrach miejscowości, ale też na jej obrzeżach - przy ścieżkach prowadzących na pola albo do lasu. Te przy rozstajnych drogach pełniły jednocześnie funkcję swoistego drogowskazu.
Pięknie wyrzeźbione w drewnie arcydzieła sztuki sakralnej podziwiać możemy, poruszając się leśnym duktem pomiędzy Pieraniem a Modliborzycami. Pierwszy krzyż znajdziemy już na rozstaju dróg prowadzących do Modliborzyc i właśnie do Nowego Dworu. Stoi tuż za miejscem, gdzie kończy się asfalt. Spogląda z niego Chrystus, a u jego stóp wyciosano w drewnie datę „2011” oraz symboliczne liście dębu. Tuż obok jest kamień graniczny opatrzony literami „LP”. Czyżby Lasy Państwowe, zgodnie ze staropolskim obyczajem, oznaczały w ten sposób zasięg terytorialny swoich sektorów?
Jeżeli wybierzemy lewą ze skośnie łączących się dróg, wówczas po pokonaniu około trzech kilometrów ujrzymy nie mniej ciekawą kapliczkę. Ustawiono ją przy skrzyżowaniu szutrowych dróg w roku 2002. Zwraca uwagę niesamowitym kształtem rzeźbionej podstawy. Skręcona spiralnie przywodzi na myśl misterne kapliczki litewskie. Pod daszkiem na jej szczycie cierpliwa Madonna tuli do serca małego Jezusa.
Warto chyba spenetrować całą siatkę tych śródleśnych dróżek. Świetnie nadają się do spacerów i do jazdy rowerem. Może uda się natrafić przy okazji na kolejne piękne kapliczki?