Georg Philipp Telemann (1681-1767) niemiecki kompozytor czasów baroku, genialny samouk. Już w wieku lat 12 napisał pierwszą operę, co - niestety - nie spotkało się z przychylnością rodziny. Wysłany na nauki, z punktu widzenia matki bardziej „ekonomiczne”, został w końcu magistrem praw. Nie przeszkodziło mu to wcale w uzyskaniu tytułu najpłodniejszego z kompozytorów (ponad 3600 utworów).
W Lipsku mawiano o nim „fabrykant oper”. Nic dziwnego; w ciągu trzech lat napisał ich dwadzieścia, a kantaty komponował niemal taśmowo – dwie na tydzień. Uważany za drugiego – obok Bacha – najsłynniejszego twórcę muzyki XVIII wieku.
Mimo, że matka skonfiskowała mu w dzieciństwie wszystkie instrumenty, był doskonałym multiinstrumentalistą. Po ukończeniu studiów prawniczych został… organistą w lipskim kościele. Stamtąd (jako 23-latek) trafił na dwór Promnitzów w Żarach. W latach 1704-1708 pracował tam jako nadworny muzyk i kapelmistrz. Razem z hrabiowską świtą podróżował po Polsce (odwiedzał m.in. Kraków i Pszczynę). Zauroczony polską muzyką ludową stworzył szereg utworów nawiązujących do niej, a źródło inspiracji podkreślał tytułami „Polskie Koncerty”, „Polskie Suity”, „Polskie Sonaty”.
Mieszkańcy Żar postanowili zaakcentować związki Telemanna ze swoim miastem. W 2010 roku, na miejskim rynku, tuż obok ratusza stanęła niezwykle sympatyczna ławeczka. Siedzi na niej młody Telemann, wykuty w metalu przez żarskiego artystę Kazimierza Polaka według projektu Marka Szali z Zakopanego.
Siedzi i gra na skrzypcach. Jest tak realistyczny, że prawie tę muzykę słychać. Ławka jest całkiem spora, można więc obok niego swobodnie przycupnąć, a nawet przysiąść na dłużej. Z całą pewnością warto przy okazji potrzeć leciutko pierścień na jego palcu – ponoć przynosi to szczęście adeptom muzyki.
Ławeczka-pomnik jest niezwykle popularna. W 2011 r. zajęła ósme miejsce w głosowaniu lubuskich internautów na „Perłę w koronie” ich województwa.