Przy dzisiejszej drodze z Wierzbicy Dolnej do Włoch, gdzieś na skraju lasu leży potężny - jak na te okolice - głaz narzutowy, który jest pamiątką po ostatnim zlodowaceniu. Dlatego ma już za sobą niejedno pokolenie, które wiązało z tym kamieniem pewne legendy, wierzenia, a nawet w latach 80. XX w. jego istnienie łączono z występowaniem UFO jako jednym z punktów nawigacyjnych.
Jednak najciekawsza legenda związana jest z diabłem, któremu to Pan Bóg obiecał, że z co setnym zbudowanym przez chrześcijan kościołem może sobie zrobić, co tylko zechce. I tak też się stało, że setną świątynią, jaka została zbudowana w tym rejonie, był kościół w pobliskiej miejscowości Włochy. Toteż diabeł postanowił, że znaleziony przez siebie kamień w okolicy wzniesie bardzo wysoko i z impetem rzuci w kierunku budowanej świątyni. Pan Bóg, nie chcąc tracić swojej nowej świątyni, postawił diabłu warunek, że może to zrobić tylko przed świtem, kiedy pierwszy kur zapieje. Diabłu oczywiście udało się cisnąć ogromnym kamieniem, jednakże Pan Bóg wysłał wcześniej swoich Aniołów, którzy pochwycili głaz przed upadkiem na kościół i przenieśli jeszcze w locie w inne bezpieczne miejsce, w którym możemy go podziwiać do dziś, a delikatne zgłębienie, jakie widnieje na kamieniu, uważa się za odcisk łapy diabła.
Tyle mówi legenda, kościoły stoją do dziś, a wilgotne i bagniste miejsce, w którym znajduje się kamień, jest obecnie pomnikiem przyrody, zaś z legendarnym szatanem może się wiązać jako diabelne siedlisko komarów. Punkt, w którym mieści się kamień, na starych oraz dzisiejszych mapach nazywa się "Świętą Górką" - świętą dlatego, że poganie traktowali tą lokalizację jako miejsce swoich rytualnych obrzędów składania ofiar... nie tylko zwierzęcych.