Jakiś czas temu napisałem artykuł o łódzkich kamienicach. O tych zwykłych, porozrzucanych po całym mieście. Zwykłych, ale jednocześnie nie. Choć były wznoszone jako kamienice czynszowe, urzekają swymi pięknymi elewacjami. Okiem przechodnia zauważyłem, że równie piękne są ich bramy - wspaniałe rękodzieła dawnych stolarzy (często zamieniane na nowoczesne mechanizmy zamykające) oraz przejścia na podwórza, które są niczym tunele czasoprzestrzenne. A to dlaczego?
Często elewacje frontowe tych budynków są odnawiane, natomiast podwórza nie ... tam czas się zatrzymał... wyłożone brukiem, drewniane komórki... Można rzec dwa światy, których łącznikiem są przejścia bramne. Czasami bogaciej zdobione niż same fronty budynków. Po jednej stronie nowoczesność, po drugiej niepowtarzalny klimat z dawką adrenaliny. Czy warto odwiedzać i pokazywać takie miejsca? Uważam, że tak. Na takich podwórzach odnalazłem m.in. łódzkie kuczki czy synagogę Reicherów skrytą tak, że trzeba przejść dwa podwórza.
Chcę aby ten artykuł stał się kontynuacją pierwszego tj. "Łódzkie kamienice okiem przechodnia". Dziś te miejsca są, jutro może ich nie być, po prostu znikną z panoramy Łodzi. Niegdyś miasto przemysłu, wielkich fabrykantów, "ziemi obiecanej". Pozostaną wówczas te fotografie, dla potomnych, niech ujrzą jak niegdyś wyglądało to miasto.
Wszystkich odwiedzających Łódź zapraszam do odwiedzania tych zapomnianych miejsc, a może znajdziecie coś ciekawego? Pokazujcie i uzupełniajcie zasoby zdjęciowe tego artykułu (z podaniem przy zdjęciu dokładnego adresu/lokalizacji danego miejsca/bramy).
Na fotografii głównej znajduje się przejście bramowe w kamienicy przy ul. Kilińskiego 96/96A.