Zachowaną w Żytkiejmach pamiątką po nieczynnej linii kolejowej znajdującą się na drodze do nieistniejącego dworca Szittkehmen są m.in.widoczne na zdjęciach budynki kolejowe i mosty. Niestety piękny budynek dworca, perony i wieża ciśnień nie przetrwały do czasów obecnych. Z budynku dworca nie pozostało już praktycznie nic, ludzie i czas zrobili swoje. Znajdziemy tu już tylko budynek kolejowy bardzo często mylnie uważany (nawet przez lokalnych mieszkańców) za dworzec. Zbudowany z czerwonej cegły, z wielkim wypłowiałym napisem namalowanym gotycką czcionką Szittkehmen, czyli obecne Żytkiejmy, który był wielokrotnie zamalowywany, a nawet zmieniał swoją nazwę (1938-1945 Wehrkirchen), co przedstawia fotografia z chłopcem, ale zawsze "wychodził na wierzch".
"Budynek ten był biurem i domem byłego Bahnhofsmeisterei. W biurze Bahnhofsmeisterei pracował do 1938 Franz Karl Tielert, ur.1894. Mieszkał z żoną Lina Tielert ur. 1896 roku, jego córka Erna Tielert ur. 1920 roku, a jego syn Willi Franz Tielert ur.1921, w tych samych budynkach stacji (informacja: pw@bluewin.ch)" Prawdziwy dworzec był większy, co przedstawia archiwalne zdjęcie i stał patrząc z drogi na budynek kolejowy tuż obok, po prawej stronie. Obecnie do tego miejsca prowadzi tylko kamienna droga.
W Żytkiejmach codziennie nocowały dwa parowozy, które rankiem wyruszały w przeciwnych kierunkach – jeden do Gołdapi, drugi przez Tollmingkehmen do Gumbina (Obecny Gusiew). Linia kolejowa biegnąca przez Żytkiejmy do Gumbina (obecny Gusiew, Rosja) nie przetrwała II wojny światowej. W 1944 r. przez te tereny przetoczyła się Armia Czerwona, która całkowicie rozgrabiła i wywiozła na wschód wszystko, co dało się z tego szlaku zabrać.
Po wojnie nie dotarł tu żaden polski pociąg. Za to można dotrzeć tutaj autokarem, samochodem, rowerem. Bo miejsce warte jest odwiedzenia. W latach 60. stały tu jeszcze wagony towarowe, zwrotnica i semafor, a do niedawna również wieża ciśnień.