Kto zna Ponidzie to wie, że to piękne pejzaże budzące zachwyt, zabytkowe obiekty ale i dziesiątki XVIII i XIX wiecznych przydrożnych figur i krzyży. Tych młodszych wiekiem z czasów świetności Rzeczpospolitej ze świecą szukać. Znalazłam taki niby pomnik wdzięczności z 1609 roku, który przetrwał zawieruchy wojenne prawie bez uszczerbku. Znajduje się w podpińczowskiej wsi o nazwie Włochy.
Czy ta wieś ma coś wspólnego z Italią? Otóż tak, jej nazwa pochodzi od zamieszkałej tu licznej kolonii włoskich kamieniarzy sprowadzonych tu niegdyś przez królów polskich do pracy z unikatowym - kamieniem pińczowskim. Najbardziej znanym z nich był architekt i rzeźbiarz Santa Gucci. Do dziś ich potomkowie, noszą włoskie nazwiska - dzisiaj już nieco spolszczone ale dzisiaj zajmują się rolnictwem, a nie kamieniarką.
Obelisk wzniesiony został przez Walentego Kąckiego herbu Dołęga, na cześć Zygmunta Myszkowskiego. Jest to czworoboczny słup (niedawno odrestaurowany) zwieńczony krzyżem z herbem Myszkowskich - Jastrzębcem oraz wierszowaną inskrypcją w języku polskim.Trzeba przyznać, że jego twórca małomówny to nie był, jest tu co poczytać.
Ten ponad 400 letni obelisk jest wielką osobliwością. Nieczęsto się zdarza aby utrwalać swoje uwielbienie do pracodawcy w kamieniu. Tak, tak Kącki to dworzanin margrabiego Zygmunta Gonzagi Myszkowskiego, jak widać nieco nadgorliwy. Ale przecież każdemu wolno lubić kogo się chce, prawda? I w taki oto sposób monument z pod pińczowskich Włoch zapewnił swemu twórcy miejsce w katalogu zabytków sztuki. Ciekawe tylko czy "uwielbiony" zobaczył dzieło swojego sługi?