W 2012 roku Magda Gessler gościła w Villi Toscania koło Pszczewa. Kuchnia zachwyciła ją od początku, podane jej potrawy oceniła bardzo wysoko. Kulało zarządzanie, a w zasadzie reklama, położonego na uboczu miejsca, przy podrzędnej drodze.
Wiosną powitają nas tutaj pola żółte pola rzepaku, latem łany pszenicy, zimą pobielone śniegiem przestrzenie. Sama willa ma włoski klimat, stara cegła pasuje do okolicy. Mniej szczęśliwe było dobudowanie nowego zaplecza hotelowego widocznego od strony drogi z Pszczewa. Dzisiaj również reklamy brak i trzeba wiedzieć, czego się szuka, by tam trafić. Mały szyld przy samej bramie to całe oznakowanie.
Willa otoczona polami, odgrodzona od drogi tylko krótkim murkiem, jest idealnie wtopiona w otoczenie. W środku klimat rodem z Włoch, sufit jak w starej piwnicy, wielkie zdjęcia z Toskanii zdobiące ściany między oknami. Obsługa bardzo uprzejma, szybka i troszcząca się. Karta dań dość skromna, celowo, ale są i dania sezonowe, na które warto tu zajrzeć. Pyszne ravioli, wspaniała wołowina w postaci cienkich plasterków z dopasowanym do gustów gości stopniem wysmażenia, wyszukane desery.
Pan Gustavo – właściciel - jest zawsze obecny, jak nie na sali restauracyjnej, to w recepcji. I każdego powita uprzejmym uśmiechem, chętnie pozuje do zdjęć. Dania otrzymuje się szybko, chyba, że jest to niedziela po południu. Wtedy restauracja jest pełna gości, trzeba czekać na parking, stolik, a także na zamówione potrawy. Warto tam zboczyć jadąc na zachód z Poznania lub zajechać specjalnie będąc w lubuskiem.