Choć dziś dostęp do niektórych łódzkich podwórzy starych kamienic jest utrudniony samozamykającymi się bramami (porządek i bezpieczeństwo mieszkańców), to warto do tych, nazwijmy „otwartych”, zajrzeć. Nie urzeknie nas zapewne wygląd ich oficyn w przeciwieństwie do budynków frontowych, które najczęściej były bogato zdobione. Ale odnaleźć w nich można np. punkty ujęcia wody.
Były to żeliwne, prostokątne, ozdobione misy z kranem montowane pionowo w ścianie budynku. Prawdopodobnie były produkowane w Łodzi, w jednej z kilkunastu istniejących wówczas w mieście odlewni żelaza. Jedni mówią, że pełniły one funkcję rytualną – symbolicznego obmycia - związaną z religią żydowską. Inni, że były to ujęcia wody dla miszkańców kamienic. Gdzie leży prawda?
Pokrótce z historii… Łódź w latach 20. XX w. nie posiadała wodociągów i kanalizacji. Większość kamienic posiadała płytkie studnie z których za pomocą ręcznych pomp pompowano wodę do zbiorników umieszczonych w najwyższych kondygnacjach budynków. Odprowadzane do rynsztoków (zagłębienie między ulicą a chodnikiem) nieczystości domowe i fabryczne często zatruwały ujęcia wody pitnej, co skutkowało wybuchami różnych epidemii wśród mieszkańców miasta i ich dużą umieralnością.
Zmiany zaszły dopiero w roku 1925, kiedy to zaczęto budować sieć wodociągowo-kanalizacyjną. System zaprojektował brytyjski inżynier William Lindley, zaś nad przebiegiem prac budowlanych czuwał inż. Stefan Skrzywan (obaj panowie stworzyli sieci wodociągowe w Warszawie i Baku). Do 1939 r. wybudowano dwa zbiorniki na wodę: jeden na Stokach (określany często mianem "podziemnej katedry" ze względu na architekturę) oraz na Dąbrowie. Utworzono 192 km sieci kanalizacyjnej i 86 km sieci wodociągowej.
Powracając do w/w studzienek, być może pełniły one obydwie funkcje i rytualną i gospodarczą. Jedno jest pewne, że znikają bezpowrotnie z łódzkich podwórzy jako łakomy kąsek złomiarzy…