Szydłowiecki dąb szypułkowy należy do elity polskich dębów. Przez 584 (do 2020 r.) lata swojego istnienia wyrósł na wysokość 22 m i dorobił się pnia o obwodzie 905 cm. W 2017 roku dąb znacznie ucierpiał podczas huraganu „Ksawery”. Swoje imię drzewo zawdzięcza arystokratycznej rodzinie Pücklerów, zamieszkujących Szydłowiec od XVI wieku, a zwłaszcza bohaterowi XVI-wiecznego obyczajowego skandalu, Wenzelowi Püclerowi von Groditzki (Wacław Poklar z Grodźca).
On to 1537 w roku wracając z wyprawy wojennej zastał swoją młodą i piękną żonę w łożu ze swoim przyjacielem Sigismundem (Zygmuntem) Stochsem. Chcąc zachować honor stoczył pod dębem pojedynek, w którym zabił absztyfikanta. Legenda przytaczana w publikacjach Lasów Państwowych opisuje to tak: „Pojedynek między rywalami odbył się przy dębie rosnącym na skraju polany w parku przy rzece. Obaj rycerze, odziani w lekkie zbroje długo stali na przeciw siebie. Nie padło ani jedno słowo. Nie wiadomo, który pierwszy ruszył do walki. Szczęk stali i iskry sypiące się podczas uderzeń mieczy zwiastowały zaciekłą walkę – na śmierć i życie. Wacław walczył o honor, Zygmunt bił się o prawo miłości do zamężnej kobiety. Ich starcie uważnie obserwowała hrabina, która w międzyczasie wybiegła na zamkową wieżę. Kiedy Zygmunt osunął się na ziemię śmiertelnie raniony przez Wacława, niewiasta rzuciła się z wysokości wprost do rzeki. Jej ciało znaleziono dopiero po trzech dniach. Leżało przy brzegu Ścinawy obok dębu, pod którym zginął jej kochanek”.
Historię ta upamiętnia kamień postawiony pod dębem w 1867 r., na którym wyryto inskrypcję: Tu padł rycerz Zygmunt Stosch w pojedynku z rycerzem Wacławem Pücklerem Groditzkim na Szydłowcu 1537