Już w XVIII w. zaczęto w okolicy miasta wydobywać węgiel brunatny. Na początku XX w. powstała w Hirschfelde, na zachodnim brzegu Nysy Łużyckiej elektrownia, w której spalano węgiel wydobywany w kopalni "Hirschfelde", działającej w okolicy obecnego Turoszowa. W 1945 r. Wielka Trójka z Poczdamu obdzieliła kombinatem dwa państwa. Elektrownia pozostała w Niemczech, w radzieckiej strefie okupacyjnej (późniejszej NRD), kopalnia przypadła Polsce.
W końcu lat 50. XX w. zbudowano po polskiej stronie potężną elektrownię w Turoszowie, co spowodowało zintensyfikowanie wydobycia węgla brunatnego w kopalniach Turów I i Turów II. Przez kilkadziesiąt lat wydobycia pomiędzy Bogatynią, Turoszowem a Sieniawką powstała olbrzymia, kilkukilometrowej długości dziura w ziemi, o maksymalnej głębokości 300 m! Z parkingu przy drodze nr 354 pomiędzy Turoszowem a Sieniawką rozciąga się widok na gigantyczne wyrobisko. Szmat jałowej ziemi z olbrzymimi koparkami na horyzoncie. Intrygująca i niestety przygnębiająca panorama.
Pomiędzy Bogatynią, Turoszowem i Wyszkowem piętrzą się wysoko hałdy płonnego urobku. To teren równie rozległy jak kopalnie i w podobnym stopniu zdegradowany. Wydartych z głębi ziemi jałowych utworów nie okrywa warstwa życiodajnej gleby. Aby hałdy pokryły się zielenią maskującą szpetotę składowiska, potrzeba czasu i sporych nakładów na rekultywację. Zwałowisko znajduje się blisko drogi nr 352 na odcinku pomiędzy Turoszowem i Bogatynią. Jadąc w stronę przejścia granicznego Bogatynia-Kunratice widać jak stoki hałd zbliżają się do granicy państwa.
Bogatynię, główny ośrodek tzw. worka turoszowskiego łączy z resztą kraju wąski pas nietkniętej górniczą eksploatacją ziemi i biegnąca nim droga wojewódzka. W dzisiejszych unijnych realiach łatwiej tu o kontakt z sąsiadami zza czeskiej czy niemieckiej miedzy, niż z resztą zachodnich kresów Rzeczypospolitej. Bliżej stąd do pobliskiego Zittau, Frýdlantu i prawie 100-tysięcznego Liberca, niż do położonego za górniczymi wertepami Zgorzelca.