Stacja nr 57 kalwarii w Wambierzycach zaintryguje każdego, kto ją zobaczy. Dla niektórych stanowi nawet dość szokujący widok. Na krzyżu wisi kobieta o pięknej twarzy, w koronie i szlacheckiej sukni. Ma na nogach tylko jeden trzewik. To św. Wilgefortis, znana również jako św. Kummernis lub Liberata. Jej imiona oznaczają smutek i troskę. Na Śląsku wierzono, że uwalnia od zmartwień i chroni przed nieurodzajem.
Legenda mówi, że Kummernis była córką króla Luzytanii. Ojciec postanowił ją wydać za króla pogańskiej Sycylii, z którym miał na pieńku i poprzez małżeństwo chciał załagodzić sprawę. Księżniczka nie chciała jednak wychodzić za mąż. Oświadczyła ojcu, że w mistyczny sposób jest zaręczona z Chrystusem. Król, wściekły na córkę, kazał wtrącić ją do lochu, ale to nie zmieniło decyzji królewny. Dniami i nocami modliła się, aż jej piękna twarz zaczęła się zmieniać w krwawiącą twarz Chrystusa. Legenda w innej wersji mówi, że Kummernis błagała Boga, aby oszpecił jej twarz, dlatego wyrosła jej broda. Kiedy król to zobaczył, kazał przybić Kummernis do krzyża, na którym zmarła.
Kult niezwykłej świętej trwał w Europie ponad 5 wieków. Składano jej w ofierze figurki z wosku, żelaza i srebra. We Francji przed jej wizerunek przynoszono chore dzieci, wzywali ją na pomoc konający, chorzy i cierpiący. Znana była także na Ziemi Kłodzkiej. Szczególnie chętnie do wambierzyckiej Kummernis pielgrzymowali muzykanci i śpiewacy. Uważali świętą za swoją patronkę, a ich procesje zawsze były barwnym i głośnym wydarzeniem. Opowiadano sobie bowiem, że konająca na krzyżu dziewica podarowała jeden ze złotych butów wędrownemu grajkowi, ten zaś w cudowny sposób zawisł w powietrzu. Kościół nigdy nie uznał świętości królewny z Luzytanii.