To ciekawe miejsce może zauroczyć każdego.
Malutka, zielona wioseczka ze stawami została stworzona do słodkiego lenistwa. W centrum stoi zameczek zbudowany na granitowej skale otoczonej wodą. Według legend, w jego średniowiecznych murach żyły kiedyś duchy, zjawy i topielice. Tacy lokatorzy to dopiero połowa kłopotów. Autentyczni właściciele Bagieńca: hrabiowie von Zedlitz, ze względu na kłopoty z ogrzewaniem budynku, a także z powodu braku wody pitnej na wyspie, rzadko w nim bywali. Musieli mieszkać w pobliskiej Wiśniowej. Mimo to przebudowywali i upiększali zameczek, m.in. zastępując most zwodzony zachowanym do dzisiaj murowanym, ozdobionym rzeźbionymi balustradami.
Jak wynika z przedwojennych opisów, sam Andersen nie wymyśliłby bardziej bajkowego krajobrazu od tego, który otaczał dworzyszcze. Na łąkach rozkładały się kobierce pierwiosnków, śnieżynek i konwalii. W lasach rosły chronione obuwiki, lilie tygrysie, żółte naparstniki, a także pełniki, znane jako kłodzkie róże. Teren rozciągający się w dół od zamkowego stawu w maju był niebieski od fiołków...
W 1790 r. przyjechał do Bagieńca Johann Wolfgang Goethe, słynny niemiecki poeta. Na Dolny Śląsk przybył zaproszony przez swojego protektora, księcia Sachsen-Weimar, którego pułk kirasjerów, ciężkozbrojnych jeźdźców, stacjonował właśnie w Świdnicy. W Bagieńcu Goethe zamyślił się przysiadłszy na skałce i skałka od razu zaczęła się liczyć w rankingu największych atrakcji regionu. Każdemu w tamtych czasach wypadało tu przyjechać i również zamyślać się na niej w romantycznej pozie. Poeta odwiedził także rezydencję położoną na wyspie.
Dla upamiętnienia wizyty wielkiego romantyka w Bagieńcu co roku w czerwcu organizowane są Dni Goethego, będące atrakcją turystyczną Bagieńca. Prezentują się wówczas młodzi poeci i recytatorzy. Odbywają się spektakle teatralne, koncerty poezji śpiewanej oraz wystawy sztuk plastycznych.