Bez wątpienia zamek istniał tu już w XIII w. Wzniesiony został w burzliwym okresie Polski dzielnicowej. Był warownią typu górskiego, włączoną w system obronny Krakowa. Za czasów Kazimierza Wielkiego stanowił silną twierdzę, której mury miały od 5 do 9 m grubości. Najstarszą częścią zamku była prawdopodobnie baszta wzniesiona na planie kwadratu - dziś główna atrakcja turystyczna zamku. Tuż przy ścianie baszty widać ślady nieregularnej studni nazywanej kiedyś "studnią śmierci". Boczna sala dolna służyła za więzienie i miała żelazne drzwi.
W XVI w. zamek został przebudowany w stylu renesansowym. Liczył wtedy 74 pomieszczenia. Za panowania Kazimierza Jagiellończyka w zamku mieściła się "akademia" dla synów królewskich, kształcących się pod okiem Jana Długosza. W 1655 r. miasto i zamek zostały zniszczone podczas potopu szwedzkiego, a dwa lata później przez księcia siedmiogrodzkiego Jerzego II Rakoczego. Próby ratowania i częściowej odbudowy warowni podjął się ówczesny starosta Michał Jordan.
W 1786 r. starostwo dobczyckie weszło w skład dóbr kamery austriackiej (władz cesarskich). W 1806 r. rząd austriacki wystawił je na sprzedaż. Dopiero jednak w 1818 r. na publicznej licytacji część dóbr, w tym Dobczyce, kupili Franciszek Turnau i Jan Nepomuk. Nowi właściciele z materiału rozbiórkowego zamku wznieśli w latach 1828-1834 kościół na Starym Mieście. Materiały z rozbiórki zamku i murów wywożono ponadto do Krakowa, na wały wiślane. Obecnie w zrekonstruowanej części znajduje się Muzeum Regionalne PTTK im. Władysława Kowalskiego, które warto zobaczyć.
Więcej znajdziesz w
Polska Niezwykła małopolskie
Właściwie jest to tylko pół zamku, bo istnieje tylko jedno piętro, a dach jest współczesny. Gdyby nie wystawy, to nie bardzo byłoby co oglądać. Najciekawiej urządzona jest sala tortur, z narzędziami oraz rycinami pokazującymi, jak dawniej torturowano. Dla świętego spokoju warto wykupić bilet na fotografowanie - pilnujący są dosyć spostrzegawczy.(chrispu)