W południowej części miasta, przy trasie wiodącej do Wilanowa, znajduje się jeden z najładniejszych kościołów Warszawy, projektowany przez słynnego architekta pochodzenia holenderskiego, Tylmana z Gameren (za swe zasługi w dziedzinie architektury otrzymał w 1685 r. polski indygenat szlachecki i nazwisko Gamerski).
Kościół bernardynów pw. św. Antoniego został zbudowany na planie równoramiennego krzyża greckiego i zwieńczony ośmiopołaciową kopułą na bębnie. Jest mniejszą wersją innego warszawskiego dzieła mistrza Tylmana, kościoła św. Kazimierza (sakramentek) na Nowym Mieście.
Świątynia powstała z fundacji marszałka wielkiego koronnego Stanisława Lubomirskiego w latach 1686-1693 na terenie jego włości, wśród pól, wówczas bardzo daleko od Warszawy. Wnętrze jest niezwykle bogato ozdobione: na uwagę zasługuje dekoracja rzeźbiarska (stiuki) i malarska w pięknej, delikatnej kolorystyce, ściśle zespolona z architekturą. Liczne malowidła (aż 63!) przedstawiają m.in. sceny z życia św. Antoniego, patrona kościoła, historię sprowadzenia jego obrazu z Wenecji do Polski przez Lubomirskiego oraz historię budowy świątyni. Są to tzw. weduty - krajobrazy miejskie, w których istotną rolę odgrywa architektura.
Szczególnego rodzaju atrakcją są relikwie św. Bonifacego, patrona miejscowej parafii. Znajdują się w niewielkiej krypcie pod ołtarzem, w małej szklanej trumience. Trzeba zejść po kilku schodkach, można zapalić dodatkowe światło, a nawet wpisać się do księgi pamiątkowej.
W korytarzu łączącym klasztor z kościołem warto zobaczyć obraz Taniec śmierci, a w refektarzu klasztornym polichromie z XVIII w. Pod prezbiterium znajduje się krypta z grobowcami Lubomirskich.
Kościół jest otwarty tylko w dni świąteczne. Nie mieścił wszystkich wiernych, więc obok zbudowano nową świątynię, w której odbywają się nabożeństwa. Poproszeni zakonnicy wpuszczą, a być może nawet oprowadzą po starym kościele i dostępnej części klasztoru.