Wisła pomiędzy Płockiem a Włocławkiem to rzeka co się zowie! Rozlewa się szeroko niczym Amazonka. Imponujące rozmiary osiąga dzięki podpiętrzeniu tamą włocławską, której budowę ukończono w 1970 r. Poszerzone koryto Wisły jest więc największym pod względem powierzchni (70,4 km2) jeziorem zaporowym w Polsce.
Od kilkunastu lat mówi się, że tama włocławska pilnie oczekuje od dawna planowanego kolejnego stopnia wodnego, który powinien przegrodzić Wisłę w okolicy Nieszawy. Powstały zbiornik zaporowy "wsparłby" osamotnioną budowlę we Włocławku. Wysokość piętrzenia, wynosząca tu pierwotnie 11 m, na skutek erozyjnego pogłębienia dna poniżej zapory wzrosła o kilka metrów. Naukowe ekspertyzy wskazują na realną możliwość jej awarii. Nie można wykluczyć, że mogłaby przybrać rozmiary katastrofy. Zagrożona byłaby ludność, doszłoby też zapewne do skażenia doliny dolnej Wisły obecnie zalegającymi przed tamą masami dennych osadów. Drzemią tu tymczasowo zatrzymane olbrzymie ilości olejów i wszelkich ropopochodnych, pestycydów oraz metali, w tym np. tony groźnych dla środowiska naturalnego ołowiu, kadmu i rtęci.
Ufając w niezawodność funkcjonowania służb kontrolnych, proponujemy przejazd tamą i odwiedzenie jej północnego przyczółka. Betonowe schodki prowadzą do miejsca, z którego można przyjrzeć się ścianie zapory. Na balustradzie znajduje się tablica pamiątkowa. To w tym miejscu 19 października 1984 r. dokonał się ostatni akt zbrodni na kapelanie Solidarności, ks. Jerzym Popiełuszce. Obciążone workiem z kamieniami zmasakrowane ciało księdza wrzucili do Wisły trzej mordercy - oficerowie departamentu odpowiedzialnego za zwalczanie Kościoła w peerelowskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (ostatni ze skazanych za zabójstwo księdza Jerzego wyszedł z więzienia w 2001 r.). Miejsce z daleka można rozpoznać po ogromnym, podświetlonym nocą krzyżu stojącym na brzegu rzeki.