Wytyczona po I wojnie światowej granica polsko-niemiecka pozostawiła po naszej stronie węzeł kolejowy w Zbąszyniu. Pilną koniecznością stało się wybudowanie niemieckiego dworca granicznego oraz takie poprowadzenie bocznych linii z Międzyrzecza i Sulechowa, aby nie przekraczały granicy państwowej. Dokonano tego w ten sposób, że główną trasę kolejową z Berlina do Poznania, przebiegającą równoleżnikowo, na 7-kilometrowym odcinku odgięto ku południowemu wschodowi i w nowym miejscu wybudowano dużą stację graniczną i węzłową dla wspomnianych linii bocznych. Rozwiązano ją nowocześnie, z tunelami pod torami i brukowanymi drogami kołowymi dookoła. Pośrodku stacji znajdował się szeroki główny peron, natomiast zadziwiająco malutki, jak na stację graniczną, był budynek dworca.
Obok powstało osiedle dla kolejarzy, zaprojektowane kompleksowo, z okazałą siedzibą władz, domem kultury oraz kościołami ewangelickim i katolickim. Nazwano je Neu Bentschen, czyli Nowy Zbąszyń - dziś Zbąszynek (prawa miejskie nadały mu polskie władze w 1945 r.). Niezwykłe jest, że część zabudowań Niemcy postawili w taki sposób, że po zatarasowaniu przejść tworzyły ułatwiający obronę system fortów - dowód, że czuli respekt przed Polakami; doskonale widać to w zabudowie ulic Kilińskiego i Wojska Polskiego oraz na pl. Wolności. To ciekawe rozwiązanie warto zobaczyć.
Zbąszynek ma jeszcze jedną atrakcję turystyczną - nietypowy pomnik. Uczczono nim Tomasza Kotkowiaka (1909-1996), kolejarza mieszkającego w Zbąszynku od 1945 r., który wykonywał instrumenty ludowe i grał w założonej przez siebie kapeli koźlarskiej. Jego podobizna towarzyszy rysunkowi kozła - instrumentu dętego podobnego do dud. Skwer, na którym stoi pomnik, nazwano imieniem tego muzykującego kolejarza.