Szwecja, która po zakończeniu wojen północnych (1700-1721) utraciła pozycję mocarstwa europejskiego na rzecz rosnącej w siłę Rosji, nie od razu pogodziła się z porażką. Sztokholm podjął jeszcze jedną próbę odzyskania utraconych ziem, wypowiadając Petersburgowi wojnę w 1741 r. Szwedzi i w tej próbie ponieśli klęskę. Dla Polaków ciekawostką jest fakt, że w akcie wypowiedzenia owej wojny za jedną z przyczyn jej rozpoczęcia uznano wydarzenie, do którego doszło pod Nowogrodem Bobrzańskim.
W lesie przed miastem, po lewej stronie drogi nr 27 z Zielonej Góry stoi do dziś obelisk, który warto zobaczyć. Upamiętnia mord z 17 czerwca 1739 r. Mały oddział - czterech rosyjskich dragonów z dwoma oficerami na czele - wykonujący tajną misję zatrzymał w tym miejscu pocztowy dyliżans. Jeden z pasażerów otrzymał polecenie opuszczenia powozu, po czym carski oficer odprowadził go pomiędzy drzewa i zamordował. Zginął wówczas dyplomata, Szkot na służbie szwedzkiego króla, baron Malcolm Sinclair (1690-1739). Wracał przez austriacki Śląsk po wypełnieniu poselskiej misji w Konstantynopolu, gdzie omawiał warunki współdziałania Szwecji z Turcją w planowanej wojnie z Rosją.
W miejscu, gdzie doszło do zabójstwa, po raz pierwszy postawiono pomnik w 1909 r. Po 1945 r. został zdewastowany. W 2002 r. monument odnowiono. Przy dźwiękach najprawdziwszych szkockich dud, z udziałem pracowników szwedzkiej ambasady i członków rodziny Sinclairów, m.in. Malcolma Sinclaira (!) - para brytyjskiej Izby Lordów - dokonano ponownego odsłonięcia pomnika. Szkockim obyczajem kamienny obelisk pokropiono odrobiną szkockiej whisky - dla spokoju ducha zamordowanego posła. Dziś stanowi atrakcję turystyczną Nowogrodu Bobrzańskiego.