Krzyż znajduje się przy drodze z Lipowca do Rozóg. Krzyż ten, jeden z tych, jakich wiele przy polskich drogach, był świadkiem historii pewnej rodziny. Wojska niemieckie w czasie II wojny światowej nawiedzały mieszkańców wsi, werbując młodych mężczyzn na przymusowe prace do Niemiec. W 1941 roku przyszli do domu rodziny Kaczmarczyków. Chcieli zabrać najstarszego syna, Ignacego, usprawiedliwiał się on jednak koniecznością opieki nad rodziną, małymi dziećmi. Żołnierze nakazali więc młodszemu, Stanisławowi, przygotować się do drogi. Miał on wówczas 16 lat. Starszy brat nie zgodził się na to, powiedział, że jeżeli tak, to muszą zabrać ich obu. W Niemczech spędzili cztery lata. Po zakończeniu wojny bracia mogli powrócić do ojczyzny. Przeszli pieszo 500 km. Napadnięto ich pod Poznaniem, bójki mało nie przypłacili życiem. W ich obronie stanął przechodzący przypadkowo kolejarz. Po tym poprzysięgli sobie, że jeżeli zdrowi, cali i razem powrócą na ojcowiznę, to na swojej ziemi postawią krzyż. I tak się stało.
Duży drewniany krzyż bardzo przeszkadzał władzom komunistycznym. Stanisław, który odziedziczył ziemię, nie słuchał nakazów usunięcia krzyża, który rzekomo miał stanowić niebezpieczeństwo dla pojazdów poruszających się po szosie przyległej do działki Kaczmarczyków. Krzyż niszczał, próchniał, a władzy przeszkadzał w jego odnowieniu. Stanisław zmuszony był usunąć krzyż. Leżał on na polu przez rok, rodzina nie miała sumienia przeznaczyć go na opał. Przyszła wiosna, pora siewu, ziemię trzeba było zaorać i usunąć krzyż. Stanisław zmarł. Majątkiem zarządzała jego żona i dzieci.
Historia braci traciła na wartości wśród trudów życia codziennego. Przy drodze rodzina wysadziła klomb kwiatów, miejsce było dla nich ważne, nikt jednak nie miał na tyle odwagi, aby ponownie postawić krzyż. Pewnego listopadowego ranka 1983 roku, gdy najmłodsza córka obudziła się i wyjrzała przez okno, przy drodze zobaczyła niewielki kuty krzyż. Przez chwilę nie wiedziała, czy to, co widzi, jest prawdą. Wybiegła przed dom. Na podwórzu była już matka i bracia, również zaskoczeni. Władzom znów nie podobał się chrześcijański symbol. Upominali oni wdowę po Stanisławie, aby usunięła krzyż, powiedziała jednak, że nie ona go postawiła i nie ona go usunie. I było to zgodne z prawdą.
Do dziś rodzina nie wie, kto postawił krzyż. Przypuszczalnie mógł być to Ignacy, co może potwierdzić fakt, że zajmował się obróbką metalu, ozdobnymi bramami, ogrodzeniami, a krzyż na pewno wykonał ktoś, kto posiadał takie zdolności. Ignacy jednak nigdy się do tego nie przyznał. Zmarł kilka lat później.