Historia Żydów w Orli liczy sobie prawie 500 lat. Przed II wojną stanowili 80% mieszkańców miasteczka (niektóre źródła skłaniają się nawet ku 90%), a dziś pozostał tu po nich tylko relikt kirkutu i okazały gmach bożnicy.
Synagoga jest duża - zwłaszcza jak na tak niewielką miejscowość. Pierwszą postawiono (zapewne z drewna) już na przełomie XVI i XVII wieku. Prawdopodobnie spłonęła w którymś z licznych niegdyś pożarów. Tę, którą oglądamy dziś, zbudowano w XVIII wieku. Legenda głosi, że bożnica jest tak naprawdę starym ariańskim zborem odkupionym od kalwinów za 10 tysięcy groszy. Pikanterii dodaje fakt, że brzęczącą gotówkę członkowie żydowskiej gminy zebrać mieli w ciągu jednej tylko nocy (żeby nie dać sprzedającym możliwości rozmyślenia się). To się nazywa zmysł do interesów!
Legenda legendą, ale dokumentów na jej potwierdzenie nie ma żadnych. Kalwini rzeczywiście mieszkali w Orli, jednak wymordowano ich do ostatniego podczas szwedzkiego potopu.
Na rok przed rozpoczęciem II wojny synagogę spustoszył pożar. Odbudowano ją z wielką pieczołowitością, nie spodziewając się, że już niedługo zostanie przez Niemców przekształcona w szpital. Wymordowano niemal całą społeczność żydowską Orli. Przeżyli tylko nieliczni, głównie ci, którzy przed wkroczeniem Niemców uciekli głęboko na wschód.
Po wojnie bożnica przez jakiś czas była magazynem, później składem koszy wiklinowych i mieszkaniem dla owiec. W latach 80. XX wieku postanowiono urządzić w niej dom kultury. Rozpoczął się nawet remont, ale skończyło się na pokryciu dachu, wprawieniu okien i zewnętrznym otynkowaniu ścian. Dalej zabrakło funduszy, potem zapału. Dziś stoi opuszczona i powoli niszczeje. Szkoda, ponieważ wewnątrz zachowały się jeszcze (podobno) fragmenty ciekawych fresków.