Przebywając w okolicach Łeby, warto wybrać się na wycieczkę do Ulinii. Lokalną ciekawostką jest leżący najpłycej na Pomorzu wrak statku. Jeżeli jednak spodziewamy się spektakularnego widoku, zapamiętanego chociażby z filmu „Titanic”, możemy być nieco zawiedzeni. Ponad powierzchnię morza nie sterczy już nic oprócz dwóch grubych samotnych masztów. Lubią przesiadywać na nich kormorany.
Maszty należą do zbudowanego w niemieckiej stoczni duńskiego drewnowca „West Star”. Nie był wielki – 950 t wyporności, ok. 60 m długości i 10 m szerokości. Głębokość zanurzenia - nieco ponad 3 m. Wodowano go w 1965 r. Nosił wtedy nazwę „Monica Munksholm”. Istniały plany, by ochrzcić statek imieniem córki właściciela („Monica Trigon”), ale nie zostało to nigdzie oficjalne odnotowane. We wrześniu 1970 r., wraz ze zmianą portu macierzystego z Kopenhagi na Hundested, zmieniono także jego nazwę na „West Star” (Weststar). Miesiąc później osiadł podczas sztormu na mieliźnie w pobliżu Ulinii. Stało się tak po awarii silnika i silnym przechyle powodującym nabieranie wody przez jednostkę. Nie pomogło nawet pozbycie się części ładunku.
Płynął do Anglii z ładunkiem tarcicy. Przez kilka dni próbowano go jeszcze ratować. Większość załogi od razu ewakuowano (pięć osób), ale kapitan i mechanik pozostali na pokładzie w nadziei, że uda się w końcu zepchnąć statek na głębszą wodę. Kiedy sztorm uderzył po raz kolejny, uciekać musieli i oni. Akcję ratowniczą definitywnie zakończono. Potrzaskaną jednostkę pozostawiono tam, gdzie osiadła.
Od 1970 r. wiele sztormowych fal przewalało się przez opuszczony pokład. W efekcie ich działania ponad powierzchnię wody wystają dziś już jedynie wspomniane maszty. Można obserwować je nie tylko z odległej o 150-200 m plaży, ale także z galeryjki widokowej na niedalekiej latarni Stilo. Wrak jest także prawdziwą gratką dla nurków.