Nieopodal zamku w Niepołomicach stoi pomnik króla Kazimierza Wielkiego, który właśnie tu zbudował swoją myśliwską rezydencję. Bywając w niej podobno często przebierał się w łachmany i wędrował po okolicznych miejscowościach, by posłuchać co mają do powiedzenia chłopi. Pewnego razu zgubił się w puszczy i już było ciemno, kiedy trafił do pewnej osady. Pukał do drzwi chat, ale nikt mu nie otwierał. W końcu zobaczył na skraju wsi biedną chatkę, zapukał i otworzył mu smutny człowiek. Zaprosił do środka i powiedział, że nie ma w chacie dużo jedzenia ale może podzielić się kromką chleba.
Król wyspał się i rano kiedy wstał, usłyszał od wieśniaka, że w nocy żona urodziła mu synka - prosił więc nieznajomego gościa, by zechciał być ojcem chrzestnym. Król zgodził się i obiecał, że przyjedzie za tydzień. I tak się stało - w eleganckiej karecie zajechał król do wsi. Drzwi wszystkich chat otwierały się i zapraszano dostojnego gościa, a on zajechał do najbiedniejszej chałupy, wziął dziecko i rodziców, i pojechał do krakowskiej katedry aby chłopca ochrzcić. Odtąd często zaglądał do swojego chrzestnego syna. Pomnik właśnie pokazuje króla, który rozmawia z chłopcem.