Przy Placu Generała Jana Nepomucena Umińskiego, u zbiegu ulic Powstańców i Kołłątaja stoi tajemniczy kawałek muru. Wbrew pozorom nie jest pozostałością po dawnym budynku zniszczonym w czasie II wojny światowej, ponieważ został on rozebrany znacznie wcześniej (już w końcu wieku XIX), w czasie, kiedy poszerzano granice miasta w kierunku wschodnim, likwidując jednocześnie istniejące w tej części umocnienia. Mur jest fragmentem dawnej prochowni, w który wprawiono piękny, barokowy portal dawnej komendantury, przeniesiony tu z Rynku na początku XX wieku.
Wcześniej znajdował się w tym miejscu odwach (wartownia) starej Bramy Wrocławskiej z tzw. Rogatką (Hornburg) na piętrze. Mieściło się w niej forteczne więzienie dla skazanych „pochodzących z wyższych stanów”. Przetrzymywani tu byli politycy, ludzie kultury, duchowni i oficerowie – wśród nich oskarżony o konspiracyjną działalność patriotyczną generał brygady Księstwa Warszawskiego Jan Nepomucen Umiński (1778-1851). Miał tutaj przebywać od 1828 do 1832 r. ale… na wieść o wybuchu powstania listopadowego postanowił samowolnie opuścić Hornburg. Zrobił to tak widowiskowo , że jego ucieczka z powodzeniem może być kanwą ciekawej powieści lub filmu.