Kunowice (niegdyś Kunersdorf), w okresie PRL-u znane bardziej jako ostatnia przed granicą stacja kolejowa (z odprawą celną i paszportową), miały swoje pięć minut w historii już dwa wieki wcześniej. To tutaj, na polach pomiędzy Kunowicami a Słubicami 12 sierpnia 1759 r. doszło do austriacko-prusko-rosyjskiego starcia uznanego za jedną z największych i najbardziej dramatycznych bitew pierwszego konfliktu zbrojnego o światowym zasięgu.
Podczas wojny siedmioletniej (1756-63) stanęły naprzeciw siebie największe ówczesne mocarstwa: Prusy, Wielka Brytania, Rosja, Saksonia, Francja, Austria, Hiszpania, Szwecja i Portugalia a nawet Holandia. Walki toczyły się w Europie, Ameryce Północnej, Indiach i na Karaibach.
Jedną z charakterystycznych cech tej wojny, oprócz oblężeń i łupienia miast były krwawe bitwy rozgrywane w szczerym polu. Ta pod Kunowicami zgromadziła ponad 80 000 żołnierzy (chociaż - prawdę mówiąc - do dziś nie wiadomo ilu ich było naprawdę) a kości kilkudziesięciu tysięcy spośród nich pozostały w tym miejscu do dziś.
Pod Kunersdorfem zwyciężyły połączone siły austriacko-rosyjskie. Pruski monarcha Fryderyk II zwany później Wielkim cudem uniknął śmierci –nie dość, że w czasie walki padły pod nim dwa konie, to w dodatku trafiła go kula z muszkietu. Wyjątkowym zrządzeniem losu nazwać można fakt, że kula utkwiła w… tabakierze na królewskiej piersi.
W 1909 r., w 150 rocznicę bitwy, na tzw. Krowim Wzgórzu w pobliżu Kunowic ustawiono pomnik upamiętniający ocalenie Fryderyka. Nie zachował się do dziś żaden ślad po nim, ale w roku 2009, w 250 rocznicę wydarzeń na podkunowickich polach przeprowadzono wielką inscenizację historycznej potyczki.