W „Spływie Twardzieli” biorą udział amatorzy ekstremalnego zimowego pływania, którzy wchodzą do rzeki o temperaturze zaledwie dwóch - trzech stopni Celsjusza. Śmiałkowie pokonują dziesięciokilometrowy odcinek lodowatej rzeki. Gdy panuje sroga zima większość trasy płyną nigdy nie zamarzającą rzeką Kłodnicą. W korzystniejszych warunkach pogodowych płyną wyłącznie Odrą.
Co roku w morderczym wyścigu bierze udział kilkudziesięciu śmiałków. Ubrani są w tzw. mokre skafandry, które tylko częściowo chronią ich przed zimną wodą. Posiadają również maski z rurkami, płetwy oraz plastikowe pływaki. Spływ utrudnia bardzo mały nurt, który zmusza twardzieli do ciężkiej pracy nogami. Meta wyznaczona jest na wysokości przystani „Szkwał” w Koźlu. Najszybsi pokonują trasę w niecałe dwie i pół godziny. Od lat najlepsi są członkowie klubu „Morsy Dębowa Kędzierzyn-Koźle”.
Impreza ta to próba pokonania sił natury oraz własnych słabości w trudnych warunkach. Uczestnikom nie straszny ziąb przeszywający organizm do szpiku kości i tytaniczny wręcz wysiłek fizyczny. Ci ludzie mają własną definicję szczęścia. Dla nich to wygrana z samym sobą i zwycięstwo nad siłami natury. Dopiero wtedy czują, że żyją, choć ciało czasem ma już dość. Nie liczy się czas pokonania trasy ani zajęte miejsce. „Spływ Twardzieli” to impreza zarezerwowana wyłącznie dla ludzi, którzy zimą regularnie zażywają lodowatych kąpieli. Dla osób bez przygotowania tak intensywne wychłodzenie organizmu mogłoby być niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia. Śmiałkowie mogą liczyć na pomoc publiczności, która co roku zagrzewa ich do boju.
Na przystani Szkwał w Koźlu po zakończonym spływie odbywa się tradycyjny festyn dla mieszkańców, którzy ściskali kciuki za wyczyny morsów.