Po I wojnie światowej ucieczką od koszmarnych wspomnień dla mieszkańców Podlasia stały się wizje najróżniejszych samozwańczych "proroków". Najpopularniejszy z nich był chłop z Grzybowszczyzny, Eliasz Klimowicz zwany prorokiem Ilją. W sąsiednim Wierszalinie zaczął budować nową stolicę świata.
Wyznawcy Ilji uważali, że jest on prorokiem Eliaszem, który zstąpił na ziemię. Sądzono, że niebawem pojawią się Chrystus, św. Jan Chrzciciel, Matka Boska, apostołowie i inne postacie znane z Nowego Testamentu. Ruch był absolutnie spontaniczny, a istnienie proroka Ilji utwierdzało jego członków w słuszności tego rozumowania. Niebawem kilka miejscowych kobiet zaczęło uważać się za wcielenie Matki Boskiej, a wśród mężczyzn pojawiło się kilku św. Janów i innych apostołów. Pojawiło się również dwóch carów Mikołajów i syn cesarza Wilhelma.
Latem 1936 r. część wyznawców proroka Ilji uznała, że w jego osobie ponownie zstąpił na ziemię Jezus Chrystus i postanowili go ukrzyżować. Prorok Ilja nie poddał się tej próbie. Podobno uciekł i trzy dni ukrywał się w piwnicy na ziemniaki. Podczas II wojny światowej Ilja został aresztowany przez Sowietów i wywieziony na wschód.