Po społeczności żydowskiej liczącej prawie 1900 osób, która przed II wojną światową mieszkała w Leżajsku, pozostały tylko wspomnienia starszych mieszkańców miasta. Jest jednak taki dzień w roku, gdy uliczki Leżajska zapełniają się odzianymi w czarne chałaty brodatymi mężczyznami w charakterystycznych kapeluszach, spod których zwisają skręcone pejsy. Jest to rocznica śmierci cadyka Elimelecha, XVIII-wiecznego mędrca i przywódcy duchowego polskich chasydów, który żył w Leżajsku, a po śmierci został pochowany na miejscowym kirkucie.
Tego dnia z całego świata ściągają chasydzi, by modlić się u jego grobu w ohelu i zostawić karteczki z prośbami. Wierzą, że w tym dniu mędrzec ten, który ma szczególne łaski u Boga, zstępuje z nieba, by wysłuchać ich próśb. Ponieważ ortodoksyjni Żydzi posługują się kalendarzem opartym na fazach księżyca, dzień śmierci cadyka jest świętem ruchomym; zazwyczaj przypada na początek marca.