Na przełomie XIX i XX w. Gdańsk rozwijał się szybko, nad Motławę napływało wielu ludzi szukających lepszego życia. W związku z tym warunki mieszkaniowe w starych dzielnicach miasta stawały się katastrofalne. Wiele związków, stowarzyszeń zawodowych i fundacji dobroczynnych podejmowało inicjatywy budowania niedrogich mieszkań dla robotników, rzemieślników czy uboższych urzędników.
W dwudziestoleciu międzywojennym wielkim placem budowy stały się Siedlce – szeroka dolina położona na zachód od Głównego Miasta z biegnącą dnem dzisiejszą ulicą Kartuską. Powstawały tam głównie kilkupiętrowe kamienice i bloki. Ciekawostką w tym rejonie jest zaprojektowana przez gdańszczanina Franza Tominskiego zabudowa ul. Ojcowskiej: dwa, mierzące po 250 m szeregowe domy mieszkalne (nb. najdłuższe budynki przedwojennego Gdańska).
Esowaty kształt ulicy i zabudowy wyznaczony został przez grzbiet morenowego wzgórza, na którym domy stoją. Ulica urywa się nad stromym stokiem, tworząc platformę z widokiem na centrum miasta. Niestety, po wojnie postawiono tam niewielki pawilon handlowy, a zaniedbanie terenu poniżej (jest zarośnięty gęstymi krzakami) uniemożliwia podziwianie panoramy.
Mieszkańcom w nowym locum zaoferowano stosunkowo duży metraż, niewielkie ogródki na tyłach budynków, musieli jednak korzystać ze wspólnych łazienek. Fasady budynków miały inny wygląd niż dziś: były jednolicie szare, z jednakowymi drzwiami i oknami. Pomysłem architekta na złamanie tej monotonii było umieszczenie nad każdą parą drzwi niewielkiej płaskorzeźby z wizerunkiem zwierzęcia.