We Lwówku na domu przy ul. 3 Stycznia w 2009 r. umieszczono tablicę pamiątkową poświęconą Janowi Kaczmarkowi, który w tym miejscu się urodził i mieszkał całe dzieciństwo.
Jan Kaczmarek urodził się 6 czerwca 1945 r. Jak sam wspominał - urzędowy akt urodzenia wypisał radziecki komendant miasta na niemieckim druczku. A zgłaszający narodziny ojciec otrzymał wiaderko wódki i miskę masła na chrzciny. Szkołę podstawową ukończył w Lwówku, a liceum w Pniewach. Na studia we Wrocławiu namówił go wuj - dyrektor nieistniejących już zakładów Elwro. Jako student elektroniki na Politechnice Wrocławskiej razem z Tadeuszem Drozdą, Jerzym Skoczylasem i Romanem Gerczakiem założyli kabaret Elita.
W 1971 r. wystąpił na Festiwalu w Opolu zaśpiewał "Kurną chatę", która od razu stała się przebojem, podobnie jak tekst Zenona Laskowika: "Proszę nie regulować odbiorników, Jan Kaczmarek tak rzeczywiście wygląda" Po opolskim sukcesie trafił do pracy do Centralnego Biura Rozliczeń Przemysłu Węglowego we Wrocławiu. Koledzy wspominali jak w tym okresie płatali Jankowi dowcipy. Z całej Polski wysyłali do niego na adres firmowy widokówki podpisane przez rzekomego nieślubnego syna. Cały zakład był przekonany, że Kaczmarek to kobieciarz, który w całym kraju ma sporą gromadkę nieślubnych dzieci :)
W 1973 r. ściągnął go do radia Andrzej Waligórski. Tam też dwa lata później Ewa Szumańska zaprosiła go do udziału w słynnym cyklicznym skeczu "Z pamiętnika młodej lekarki", gdzie odgrywał rolę pacjenta. W połowie lat '80 u Jana Kaczmarka zdiagnozowano chorobę Parkinsona, z którą przez lata dzielnie walczył. W latach '90 była już bardzo widoczna podczas występów. Publiczność często sądziła, że dziwne zachowanie na scenie jest wynikiem alkoholu.
W 1996 r. odbył ostatnią trasę z Elitą - do Australii. Kiedy nie mógł już występować - pisał do słuchaczy. W latach 1999-2004 w radio nadawano "Listy dygresyjne Jana Kaczmarka", które czytał Zbigniew Jasień. Zmarł 14 listopada 2007 r. Został pochowany na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu Pozostawił po sobie wiele przebojów, których do dzisiaj z przyjemnością się słucha (Czego się boisz głupia, Do serca przytul psa, Pero, pero)