Na placu przy ul. Piłsudskiego, nieopodal krośnieńskiej fary w 2015 r. stanął pomnik Roberta Wojciecha Portiusa. Odlana z brązu rzeźba ma ponad 2,5 m wysokości i waży ok. 300 kg. Obok, na kamiennej bryle umieszczono życiorys niezwykłego krośnianina w j. polskim, angielskim oraz w alfabecie Braille’a. Kim był ów jegomość przedstawiony w staropolskim stroju?
Do historii przeszedł jako Robert Wojciech Porcjusz, chociaż jego pełne nazwisko brzmi: Robert Gilbert Porteous de Lanxetx. Urodził się w 1601 r. w Szkocji, a do Krosna zawitał w latach 20. XVII w. Tutaj pod okiem innego szkockiego kupca zdobywał doświadczenie w handlu. Tutaj też poślubił wdowę po krośnieńskim rymarzu – Annę z Hesnerów, z którą zamieszkał w jednej z przyrynkowych kamienic (obecnie nr 27).
Jego życie osobiste nie było usłane różami. W dzieciństwie zmarła trójka jego dzieci, a wkrótce potem jego żona. Na polu zawodowym natomiast wiodło mu się znakomicie. Był najbogatszym handlarzem win na północ od Karpat, miał swoje przedstawicielstwo w Gdańsku, a w 1632 r. został nadwornym dostawcą win węgierskich dla Zygmunta III Wazy, a później Władysława IV i Jana Kazimierza. Ciesząc się względami króla w 1632 r. otrzymał prawo serwitoratu, co oznaczało to, że jako kupiec królewski nie podlegał jurysdykcji miejskiej. Był nie tylko dostawcą win, ale również wspierał finansowo władców. W uznaniu zasług otrzymał tytuł szlachecki.
Jako komendant miasta zorganizował obronę przed najazdem Jerzego II Rakoczego, a następnie rozbudował mur obronny w połowie go finansując. W znacznym stopniu sfinansował również przebudowę kościoła farnego oraz budowę dzwonnicy, w której kazał umieścić trzy dzwony o imionach Urban (jeden z największych w Polsce), Jan i Marian.
Te niewątpliwe dokonania i wyróżnienia musiały budzić zazdrość u innych mieszczan. W wyniku prowokacji dopuścił się na jednym z nich rękoczynu, za który został skazany na karę śmierci. Korzystając z wspomnianego prawa serwitoratu odbył jedynie karę kilku tygodni uwięzienia w wieży. Zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w 1661 r. w czasie uczty u starosty krośnieńskiego Zygmunta Fredry. Po śmierci na mocy jego testamentu miasto otrzymało 6 tys. złotych na podwyższenie wieży strażniczej oraz 2 tys. na wzmocnienie murów obronnych.