Puszcza Zielonka kryje na swoim obszarze wiele tajemnic i niezwykłych miejsc. Jednym z nich, łączącym w sobie niezwykłość i tajemnicę jest drewniany słup niedaleko Zielonki. Stoi nieco w bok od Traktu Poznańskiego (historyczna droga puszczańska łącząca Dąbrówkę Kościelną z Tucznem i dalej z Poznaniem), osłonięty drewnianym daszkiem i otoczony płotkiem. Nie przypomina swym kształtem żadnego ze znanych mi słupów. Ma ok. dwóch metrów wysokości, kwadratowy przekrój i zwieńczenie o wyjątkowym kształcie. Jego wiek szacuje się na ponad 200 lat, a pochodzenie ciągle jeszcze jest zagadką.
Z ustawionej przy słupie tablicy dowiadujemy się, że jest to postument zaginionej rzeźby św. Wawrzyńca (a może św. Jana Nepomucena), będący ostatnią pozostałością po XVIII-wiecznym osadnictwie olęderskim. To tylko jedna z wersji przeznaczenia słupa. Hipotez dotyczących jego początków jest więcej.
Może być znakiem granicznym postawionym po zakończeniu opisanego w dokumentach sporu prowadzonego w latach 1773-1775 pomiędzy proboszczem gnieźnieńskim Gurowskim a rodziną Gądkowskich m.in. o pobliską wieś Zielonka. Równie dobrze może to być pamiątka po jakimś znaczącym wydarzeniu (np. epidemii cholery z 1848 r.), ale najbardziej fantastyczna teoria klasyfikuje go jako podstawę posągu Światowida. Tę ostatnią wersję trzeba chyba między bajki włożyć (mimo, że „wiarygodni” świadkowie zarzekają się, iż pamiętają, jak na jego szczycie umieszczona była głowa o czterech twarzach), ponieważ słup musiałby wtedy liczyć sobie co najmniej 1000 lat.