Jak to już w polskiej tradycji bywa, z każdym większym kamieniem wystającym z ziemi musi być związana jakaś legenda. Nieodłącznymi jej elementami są diabeł i nieszczęśliwa miłość, najlepiej w połączeniu z mezaliansem. Tak też jest w przypadku “diabelskiego” kamienia z Jaworzyny Krynickiej.
Otóż dawno, dawno temu żył w Muszynie pewien rycerz, którego imienia nikt już dzisiaj nie pamięta. Pech chciał, że zakochał się on w mieszkającej w Krynicy pasterce. Rycerz był bogaty a pasterka biedna, nic więc dziwnego, że ojciec rycerza na ślub zgodzić się nie chciał. Jako że najlepszym lekarstwem na nieszczęśliwą miłość była wtedy wojaczka, posłał ojciec syna, by nabrał rozumu, broniąc ojczyzny. Rycerz dzielnie się z zadania wywiązał, nie odnosząc żadnych ran. Gorzej jednak poszło mu ze zbójnikami, którzy napadli go w czasie powrotu, niemal u wrót domu.
Ledwo żywego rycerza znalazła, jakże być mogło inaczej, ukochana pasterka. Nie mając medycznego wykształcenia, ratunku szukała w modlitwie do Przenajświętszej Panienki. Wtedy też ze skały trysnęło źródełko, którego wodą pasterka obmyła rany rycerza. On ozdrowiał i jak to w bajkach bywa, szczęśliwy ojciec wyprawił wesele syna z pasterką i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
I tu do akcji wkroczył diabeł, który chciał zniszczyć cudowne źródełko. Zabrał z Tatr wielki głaz, żeby zrzucić go na źródło lecz jak zwykle się spóźnił. Pierwsze pianie koguta zastało go nad stokiem Jaworzyny i tam też kamień, ku uciesze dzisiejszych turystów, porzucił. W rzeczywistości, sześciometrowej wysokości piaskowcowy blok jest ostańcem i powstał prawdopodobnie na skutek szybszej erozji otaczającej go gleby. Uznany jest za pomnik przyrody. Można do niego dość czerwonym lub zielonym szlakiem z Krynicy na Jaworzynę