Fryderyk Chopin był bez wątpienia najsławniejszym kuracjuszem w Dusznikach-Zdroju. 16-letni kompozytor przybył do uzdrowiska 3 sierpnia 1826 r. i wraz z matką oraz siostrami pozostał tu ponad miesiąc. W tamtych czasach podstawą kuracji były kąpiele, picie wód mineralnych oraz wchłanianie hektolitrów serwatki. Dlatego też Fryderyk zażywał kuracji już od godz. 6 rano, pił prawie półtora litra serwatki dziennie i tyleż samo wody mineralnej. Tak opisywał to przyjacielowi: "Świeże powietrze i serwatka, którą pijam skwapliwie, tak mię postawiły na nogi, że jestem całkiem inny niż w Warszawie".
Z dzisiejszego punktu widzenia, bardziej niż serwatka służył Chopinowi górski klimat. ówcześni lekarze jeszcze za dobrze nie zdawali sobie z tego sprawy i zabronili kompozytorowi wyprawy nawet na szczyt pobliskiego Szczelińca. Mimo że góra była obowiązkowym punktem programu podczas pobytu w okolicy, Chopin nie miał szansy, żeby się na nią wspiąć. Pobyt w Dusznikach nie był jednak taki zły, jedna z plotek mówi, że młody chłopak zadurzył się w pięknej Czeszce.
W czasie kuracji Chopina odbył się też jego pierwszy, zagraniczny recital. Dochód z niego został przeznaczony na rzecz czwórki dzieci właśnie osieroconych przez jednego z miejskich sukienników. Być może wzruszony tą śmiercią, a także pogrzebem sukiennika, Fryderyk skomponował słynny Marsz żałobny c-moll. W 1897 r. na cześć artysty postawiono obelisk z jego popiersiem, który warto zobaczyć zwiedzając miasto. Natomist tuż po II wojnie światowej, w sierpniu 1946 r., w 120. rocznicę słynnego recitalu, odbył się w Dusznikach pierwszy Międzynarodowy Festiwal Chopinowski. Do dziś jest atrakcją turystyczną i cieszy się wielką sławą na całym świecie.