Zagórze jako osada była wymieniona w dokumentach pochodzących z 1228 r. jako własność nadana przez księcia opolskiego Kazimierza palatynowi opolskiemu Klemensowi. Przechodziła przez ręce kilku rodzin szlacheckich, by w XVIII wieku stać się własnością rodziny hrabiowskiej Mieroszewskich. W połowie XVIII wieku Zagórzem władał hrabia Józef Mieroszewski, który na szczycie wzniesienia zagórskiego, w miejsce istniejącego dworku modrzewiowego, wzniósł okazały dwór i w nim zamieszkała wspólnie z żoną Jadwigą z Siemińskich.
Jak mówi legenda Jadwiga Mieroszewska, słynąca z aktywności i zaangażowania, postanowiła w pobliżu dworku w Zagórzu wybudować nowy kościół i jako jego lokalizację wybrała miejsce na sąsiednim stoku w pobliżu antycznego kopca będącego pozostałością po średniowiecznym grodzisku. Lokalizacji zdecydowanie sprzeciwił się hrabia postanawiając, że świątynia, aby była dobrze widoczna ze wszech stron, stanie na szczycie zagórskiej góry. Po niekończących się sporach, jako zarządzający majątkiem, zdecydował o budowie w miejscu wskazanym przez siebie. Wyznaczył plac pod kościół, zwiózł materiały, zorganizował ludzi do kopania fundamentów i murarzy do murowania murów, by zacząć budowę.
Od samego początku natrafił na przeszkody uniemożliwiające mu budowę. Ku swojemu zaskoczeniu, mimo, że robotnicy w dzień pracowali sumiennie, to w nocy w niewyjaśnionych okolicznościach ktoś rozbierał postawione ściany, a materiały rozrzucał po wzgórzu. Na kolejne noce hrabia zamówił stróżów pilnujących budowy. Ci rankiem przybyli do niego wystraszeni informując, że uciekli z budowy, bo głazy przygotowane na świątynię po wzgórzu rozniosło stado potężnych baranów. Tą niecodzienną historię postanowił sprawdzić osobiście i na następną noc udał się na plac budowy, gdzie został zaatakowany przez stado baranów, z których jeden mocno go poturbował. Na następny dzień, poobijany, postanowił, że ulegnie namowie małżonki i świątynia powstanie w miejscu wskazanym przez Jadwigę. Z kamieni, które zgromadził na budowę usypano kopiec, na umieszczając na nim krzyż, aby odganiał demoniczne moce.
Wróćmy do historii. Kościół św. Joachima w Sosnowcu-Zagórzu, jedna z najciekawszych świątyń w Zagłębiu, intryguje rozmachem i niecodziennym wyglądem. Wielu odwiedzających interesuje różnorodność architektoniczna i pomieszanie stylów budowli. Sprawia wrażenie, że składa się z dwóch niedokończonych budynków połączonych w jedną całość. Powstał z fundacji ówczesnej właścicielki Zagórza hrabiny Jadwigi Mieroszewskiej w 1848 r., kiedy dla potrzeb okolicznych mieszkańców zbudowano dzisiejszą kruchtę (budynek otynkowany) będącą kościołem pw. św. Jadwigi.
Hrabina nie przewidziała, że Zagórze z racji znacznej ilości nagromadzonego przemysłu będzie się w tak szybkim tempie rozwijało i w krótkim czasie kościół nie pomieści wszystkich parafian. Fakt ten zbiegł się z funkcjonującym na terenach zaboru rosyjskiego od 1835 r. ukazem carskim zabraniającym budowy nowych kościołów katolickich bez pozwolenia władz państwowych, które uzyskać było praktycznie niemożliwym. Nie mogąc zdobyć zezwolenia budowniczowie, aby zachować formalności prawne, postanowili istniejąca świątynię rozbudować, budując w latach 1893-1908 przylegający do dotychczasowej kruchty wielki neogotycki ceglany kościół wg. projektu znanego na Śląsku architekta Józefa Pomian-Pomianowskiego. Kościół w tym stanie funkcjonuje i zachwyca swoimi wnętrzami do tej pory .