W latach 1938-1945 była tu baza niemieckiej Luftwaffe. Potem wprowadzili się Rosjanie. Dla swoich samolotów odrzutowych zbudowali dodatkowe pasy startowe, które od plaż nadmorskich dzieliło niespełna 200 m. Za czasów "radzieckich", czyli do 1992 r., baza w Podczelu lub Bagiczu (obie nazwy są uprawnione, przez środek lotniska przebiega granica administracyjna) była właściwie fragmentem radzieckiego terytorium. Teren pozostawał niedostępny dla Polaków. Brak informacji sprzyjał tworzeniu tajemniczej aury wokół bazy. Z opowieści świadków, którzy widzieli, jak lądujące samoloty natychmiast znikają, wywnioskowano, że drugie Podczele musi kryć się pod ziemią.
Gdy odleciały ostatnie myśliwce i śmigłowce rosyjskie, rzeczywistość okazała się mało tajemnicza. Jak wszędzie w dawnych bazach wojskowych, gdzie Niemców zastąpili Rosjanie, tak i w Podczelu nie brak solidnych przedwojennych budynków i raczej tandetnych bloków typu "Leningrad". Rozwiązała się także tajemnica znikających samolotów. Wokół pasów startowych Rosjanie zbudowali sporo zamykanych i maskowanych ziemią schrono-hangarów, w których szybkie maszyny mogły znikać z oczu przypadkowym podglądaczom.
Dziś bez przeszkód można odwiedzać to ciekawe miejsce. Z lotniska korzysta Aeroklub Bałtycki. Podczele, dawne osiedle koszarowe, dziś jest częścią Kołobrzegu zamieszkaną przez niemal 2 tys. cywilnych mieszkańców.