Za sprawą organmistrza Christiana Friedricha Voelknera niewielkie Duninowo stało się znane w XIX w. nie tylko w Europie. Zrobione w jego zakładzie w Duninowie organy do dziś uświetniają swym brzmieniem msze i koncerty nie tylko na Pomorzu, ale także w Niemczech, Rosji, a nawet w Afryce. Młody Christian, syn rolnika z Duninowa, swego fachu wyuczył się w zakładzie organmistrza Buchholza w Berlinie. Po powrocie do rodzinnej wsi zbudował swoje pierwsze organy kościelne. Musiały być chyba dobre, bo wkrótce posypały się zamówienia. Początkowo Christian Voelkner wykonywał organy wyłącznie ręcznie. Pomagał mu w tej pracy krewny. Z czasem przedsięwzięcie tak się rozrosło, że w 1876 r. organmistrz Voelkner wybudował w Duninowie sporą fabrykę, do której sprowadził specjalistyczne maszyny. Zatrudnił też więcej pomocników. W ciągu roku zakład Voelknera produkował około 10 instrumentów.
Christian Voelkner zmarł 31 lipca 1905 r. i został pochowany na cmentarzu w Duninowie. Niespełna rok po jego śmierci zakład, prowadzony od 1900 r. przez jego syna Paula, został podpalony przez jakiegoś nikczemnika. Był to koniec organmistrzostwa w Duninowie. Paul Voelkner zdecydował się przenieść produkcję organów do Bydgoszczy, gdzie jeszcze do końca I wojny światowej w dużej fabryce zatrudniającej około 50 pracowników powstawały voelknerowskie instrumenty. Organy duninowskiego organmistrza warto zobaczyć, są bowiem ciekawą atrakcją turystyczną. Znajdują się m.in. w kościołach w Duninowie, Ustce, Świerznie, Koczale i Szczeglinie.
W kruchcie duninowskiego kościoła warto zwrócić uwagę na cenną płytę nagrobną z 1615 r., poświęconą Georgowi Krümmelowi - dawnemu właścicielowi Duninowa.