Raz w roku nawet ci, którzy nieustannie się odchudzają, zapominają o diecie - w tłusty czwartek można sobie pozwolić na coś słodkiego. Można, a nawet należy - według dawnego przesądu, kto w tłusty czwartek nie zje pączka, będzie miał nieudany cały rok.
Na temat pochodzenia pączków krążą różne opinie - jedni twierdzą, że pojawiły się już w starożytnym Rzymie, inni - że wywodzą się z kuchni arabskiej. Do Polski trafiły w XVI w., aczkolwiek wyglądały (i smakowały) nieco inaczej niż dziś. Podobno pączki "miejskie" były pulchne i delikatne, a "wiejskie" - twarde, na tyle, że rzucając nimi, można było nawet… nabić komuś guza.
Polacy zjadają w tłusty czwartek blisko 100 milionów pączków. Co prawda dziś nie można już liczyć na to, że w którymś z nich znajdzie się migdał lub orzech - kiedyś natrafienie na taki "dodatkowo wyposażony" pączek gwarantowało powodzenie w życiu. Ale i tak cierpliwie stoimy w tłustoczwartkowych kolejkach do cukierni. Te najbardziej renomowane (jak na przykład warszawski Blike) uczyniły z pączków jeden ze swoich sztandarowych produktów - "pączki od Bliklego" od lat są synonimem ciastek z najwyższej półki. Jedząc takiego pączka, warto pamiętać, że przed wojną cukiernia wysyłała swoje wyroby nawet do Paryża…