Operacji na taką skalę, jaką przeprowadzono we wrześniu 2007 r. w Poznaniu, jeszcze w Polsce nie było. Stalowe przęsło mostu o masie 360 t odbyło niezwykłą wędrówkę, i to z przeszkodami.
Most na Warcie między centrum miasta a dawnym przedmieściem św. Rocha istniał już w XIV w. Ostatnio była tam konstrukcja z 1913 r., którą po zniszczeniach wojennych odbudowano w 1950 r. Okazała się za wąska i za słaba, by pomieścić obok jezdni planowaną linię tramwajową, podjęto więc budowę nowego mostu św. Rocha (oddano go do użytku w czerwcu 2004 r.). Podczas demontażu starej przeprawy okazało się, że środkowe przęsło (stalowe, nitowane, o konstrukcji łukowej z jazdą dołem) jest w dobrym stanie i niegospodarnością byłoby przeznaczyć je na złom. Postanowiono połączyć nim Śródkę z Ostrowem Tumskim, w miejscu, gdzie do 1964 r. stał most Cybiński.
Do przetransportowania była konstrukcja długości 72 m, szerokości 15 m i wysokości 9 m. Jak przenieść taką masę stali w miejsce odległe o cały kilometr? Skomplikowana operacja zaczęła się od ułożenia torowisk po obu stronach koryta kanału ulgi Warty, po których przęsło jechało na dwóch wózkach w tempie kilkudziesięciu metrów dziennie. Po drodze trzeba było pokonać wpływającą z prawej strony Cybinę. Najtrudniejsze było przeniesienie konstrukcji ponad istniejącym mostem Mieszka I. Poradzono sobie w ten sposób, że transportowane przęsło podniesiono na poziom tego mostu, przesunięto je po ułożonych torach, a następnie opuszczono na dół - by kontynuować podróż na miejsce przeznaczenia. Przejazd mostu po moście wymagał demontażu barierek, latarń i trakcji tramwajowej, ale zrealizowano to nadzwyczaj sprawnie - od wstrzymania ruchu na moście do jego wznowienia po zamontowaniu zdjętych elementów upłynęło tylko 56 godzin.
Przęsło połączyło ul. Ostrów Tumski na wyspie z ul. Ostrówek na Śródce. Nową przeprawę, która służy wyłącznie pieszym i rowerzystom, nazwano mostem Biskupa Jordana, pierwszego biskupa w dziejach Polski.