Pomnik szwedzkiego generała z czasów "potopu" wygląda jak przydrożna kapliczka, otynkowana i pomalowana na biało. Jej ostrosłupowy szczyt, rzeczywiście przywodzący skojarzenia z pomnikiem, wieńczy krzyż kowalskiej roboty. Poza tym obiekt nie ma żadnych religijnych akcentów. Od południa wmurowano w niego najprawdopodobniej armatnią kulę.
Przypuszcza się, że pomnik-kapliczkę postawiono na miejscu mogiły żołnierzy, którzy zginęli w czasie jednej z potyczek poprzedzających bitwę pod Warką. 7 kwietnia 1656 r. Polacy pod wodzą Stefana Czarnieckiego i Jerzego Lubomirskiego pokonali wówczas korpus margrabiego Fryderyka von Baden-Durlach.
Może to właśnie pod Wyborowem stała wówczas karczma, koło której doszło do nocnej walki podjazdu pułkownika Wołodyjowskiego z oddziałem szwedzkich rajtarów. Henryk Sienkiewicz w Potopie pozostawił sugestywny opis starcia: "Nagle wokół karczmy rozległ się krzyk: Ałła!, i huk wystrzałów... Uczynił się zamęt i szczękanie szablami, klątwy, stłumione okrzyki, lecz wszystko nie trwało dłużej nad dwa pacierze. Po czym na majdanie przed karczmą zostało kilka ciał ludzkich i końskich...".
Niewykluczone, że właśnie tak zginęli żołnierze, których pochowano w Wyborowie. Wśród poległych mógł być także oficer, z czasem w świadomości mieszkańców "awansujący" do stopnia generała. Wprawdzie w potyczce dział nie użyto, ale kula w obelisku mogła pochodzić z pola walki i być wmurowana dla upamiętnienia bitwy o Warkę; z pewnością pociski armatnie odnajdywano jeszcze przez długie lata na nadpilickich łąkach. Pomnik-kapliczkę warto zobaczyć. Stoi w Wyborowie przy skrzyżowaniu drogi nr 730 z drogą lokalną do Nowego Grabowa.