Szydłów nazywany bywa "kamiennym miastem" lub "polskim Carcassone". Jest bowiem jednym z nielicznych miast polskich, gdzie prawie w całości zachował się pas średniowiecznych umocnień miejskich. Aby je obejrzeć, warto tu przyjechać na weekend. Pierwotnie mury miasta wyposażone były w chodniki dla straży miejskiej schowane za krenelażem (zwieńczeniem murów i baszt obronnych w postaci tzw. zębów, pomiędzy którymi znajduje się wolna przestrzeń dla łuczników; zwane także blankowaniem).
Do miasta prowadziły trzy ufortyfikowane bramy – Opatowska, Wodna i Krakowska, która istnieje do dziś i stanowi atrakcję turystyczną miasta. Zachowały się też cztery odcinki murów, w sumie około 700 m obwarowań. Najdłuższy i najlepiej zachowany jest odcinek zachodni biegnący wzdłuż zamku na południe, aż do Bramy Krakowskiej.
Nieco krótszy odcinek, południowo-wschodni, biegnie od Bramy Krakowskiej na wschód, wzdłuż kościoła św. Władysława. Pozostałe dwa znajdują się w północno-wschodniej części miasta oraz na północ od synagogi. Mury na wysokości zamku zbudowano na ścianie wąwozu opadającego do doliny rzeki Ciekącej. Jest to najpotężniejszy i najbardziej warowny fragment fortyfikacji miejskich. Mury miejskie wyposażone były w wysokie na ponad 10 m baszty obserwacyjno-obronne. W tej chwili nie ma po nich śladu. Część murów została rozebrana i użyta ponownie jako budulec. W 1822 r. mury miejskie rajcy wystawili na licytację chcąc w ten sposób rozwiązać problem ciasnej przestrzeni miasta. Pomimo kilkakrotnego obniżania ceny wywoławczej (oferta była aktualna przez kilkadziesiąt lat) nie znaleziono kupca, dzięki czemu mury pozostały na swoim miejscu aż do dziś.