Bogate i zasobne bogactwem swych mieszkańców miasto to daleka przeszłość. W Szydłowie śladów dawnej świetności miasta próżno by szukać. Pożogi wojenne, ustawiczne najazdy bogatego grodu i pożary dokonały nieodwracalnych zniszczeń.
Z biegiem czasu, na opustoszałych po zrujnowanych kamieniczkach placach zaczęły powstawać przytulone do siebie plecami, by było taniej, byle jakie i z byle czego sklecone zabudowania minimalnym nakładem środków zapewniające ich mieszkańcom dach nad głową. O architekturze, stylu czy rozwiązaniach urbanistycznych zapomniano, nie było środków, by po raz kolejny podnosić ze zgliszczy mieszczańskie siedziby. Zachowany układ szachownicowy parceli to jedyna pamiątka lokacyjnego miasta.
Z zachowanych fragmentów zabudowań miejskich, pochodzących prawdopodobnie z końca XIX i początków XX w. można polecić do obejrzenia kilka domów przy ul. Kazimierza Wielkiego, tuż obok Bramy Krakowskiej. Nie stanowią one żadnej większej wartości historycznej, jednak przywołują ducha tego miejsca. Proste, parterowe domy, z najprostszym w wykonaniu, detalem architektonicznym mówią o fachowości tutejszych murarzy i kamieniarzy, ich zamiłowaniu do piękna i porządku, estetyki architektonicznej wpojonej przez ich mistrzów. Nie można tego, niestety, powiedzieć o architekturze najnowszej. Nieznajomość tradycji miejsca, brak poszanowania tzw. genius loci, to nagminny grzech nowej zabudowy. Bezstylowa, zaściankowa, pozbawiona estetyki czeka na nowych właścicieli i kapitał, który włożony w to miejsce przywróciłby mu dawno utraconą świetność.