W Radomiu na ścianie kamienicy przy ul. Żeromskiego 51 uważne osoby dostrzegą napis: "Skład win od 1893". Skład należał do Stanisława Wierzbickiego, który do Radomia przyjechał za pochodzącą stąd żoną, Jadwigą Niedźwiedzką. Wierzbicki zasłynął nie tylko jako kupiec handlujący winem, ale przede wszystkim jako restaurator. Na zapleczu sklepu, w dwóch pokoikach stało zaledwie dziewięć stolików. Pojawiało się jednak na nich ponoć najlepsze jedzenie w Europie. To dlatego stali bywalcy nazywali właściciela restauracji Prezesem.
Cesarz Wilhelm II, po zjedzeniu w 1915 r. obiadu u Wierzbickiego, zaproponował mu stanowisko ochmistrza na swoim dworze. Wierzbicki jednak odmówił. Prezydentowi Ignacemu Mościckiemu nie pozwolił włożyć plasterka cytryny do herbaty, byłaby to bowiem profanacja zasad menu. Kapitan Charles de Gaulle zachwycał się przyrządzonymi tu zrazami zawijanymi z kaszą gryczaną.
W lokalu przy Żeromskiego 51 bywali aktorzy, pisarze i politycy. W księdze pamiątkowej widniał m.in. wpis Wojciecha Kossaka, który hołd złożył w słowach: "Mistrzowi rondla - mistrz pędzla".
Według właściciela restauracji menu godne swej nazwy musiało być tak ułożone, żeby apetyt był nieustannie podsycany. Wstając od stołu, każdy powinien móc powiedzieć: dobrze zjadłem i wypiłem, ale mógłbym zjeść i wypić jeszcze więcej.
To ciekawe miejsce przestało istnieć jeszcze przed wojną. Stanisław Wierzbicki za malwersacje finansowe trafił do więzienia i niedługo potem zmarł. Dziś w miejscu dawnej restauracji sprzedaje się słodycze i pieczywo. Nie zachował się nawet znak restauracji - rak z mosiądzu dobrze znany wszystkim przedwojennym smakoszom.