Piętrowy budynek o neogotyckich szczytach został zaprojektowany przez Seweryna Mielżyńskiego i zbudowany w połowie XIX w., podczas bitwy pod Miłosławiem służył jako szpital polowy.
W okresie nasilenia polityki germanizacyjnej doszło tu, podobnie jak we Wrześni do strajków dzieci szkolnych. Kiedy nauczyciel rozdawał podręczniki w j. niemieckim, dzieci odmawiały ich przyjęcia. Odmawiały również odpowiedzi na zadawane pytania po niemiecku, zwłaszcza na lekcjach religii. Brak odpowiedzi był równoznaczny z nieobecnością na lekcji, a nieobecność dziecka w szkole była karana wysoką karą finansową dla rodziców (niekiedy nawet był to tygodniowy zarobek). Dzieci były również bite, zostawały w "kozie", przepisywały trudne teksty niemieckie i musiały uczyć się ich na pamięć.
Konsekwencją udziału w strajku, był również zapis na świadectwie, co skutkowało tym, że dzieci nie były przyjmowane do innych szkół i miały trudności w znalezieniu pracy. W czasie strajków wielką pomoc, również finansową okazał rodzinom dzieci właściciel Miłosławia - Józef Kościelski.
W tym okresie po Miłosławiu wśród dzieci krążył wierszyk: " My z Tobą Boże rozmawiać chcemy, lecz Vater Unser - nie rozumiemy. I nikt nie zmusi nas Ciebie tak zwać, boś Ty nie Vater, lecz Ojcze nasz..."