Przeprowadzone po I wojnie światowej plebiscyty dotyczyły ustalenia przebiegu granicy pomiędzy Polską i Niemcami na Powiślu, Warmii i Mazurach, Górnym Śląsku oraz między Polską i Czechosłowacją na Śląsku Cieszyńskim, Spiszu i Orawie i miały się odbyć na wspomnianych terytoriach. Decyzję o takim rozstrzygnięciu podjęto na paryskiej konferencji pokojowej, która obradowała od 18 stycznia 1919 do 21 stycznia 1920 r. Konferencja miała zapewnić wieczysty pokój w Europie i na świecie poprzez rozwiązanie wszystkich problemów, które doprowadziły do wybuchu I wojny światowej.
Datę plebiscytu na Warmii i Mazurach ustalono na niedzielę 11 lipca 1920 roku. Tereny objęte tym plebiscytem stanowiły południowe powiaty Prus Wschodnich: olsztyński, ostródzki, nidzicki, olecki, ełcki, reszelski, piski, szczycieński, mrągowski, giżycki i suski (z Iławą). Na Powiślu były to powiaty malborski, sztumski i kwidzyński. Na czas plebiscytu wojska niemieckie miały opuścić sporny teren. W Ostródzie stało się to 3 lutego 1920 r. Mimo tego, po wyjściu wojsk niemieckich, Mazurzy którzy optowali za przynależnością tych ziem do Polski, nie poczuli się bezpieczniej. Do ochrony plebiscytowego terenu przybył tylko jeden batalion brytyjskiej piechoty. Niemcy do zabezpieczenia terenu mieli do dyspozycji paramilitarne formacje bojowe w rodzaju Sicherheitswehry, Einwohnerwehry, Ortswehry i podobnych. Strona polska również powołała do ochrony ludności Straż Mazurską, lecz nie była ona w stanie skutecznie przeciwstawić się niemieckim bojówkom.
Polskie interesy w tym czasie reprezentowały komitety plebiscytowe. Mazurski Komitet Plebiscytowy objął swym zasięgiem powiaty ostródzki, nidzicki, mrągowski, szczycieński, piski, giżycki, ełcki i olecki. Warmiński Komitet Plebiscytowy działał na terenie powiatu olsztyńskiego, reszelskiego, malborskiego, sztumskiego i kwidzyńskiego.
Już pod koniec 1919 roku rozpoczęto akcję propagandową, w powiecie ostródzkim odbywały się spotkania przedwyborcze. Dnia 12 czerwca w znajdującym się u zbiegu dzisiejszych ulic 11- go Listopada i Przechodniej hotelu Rote Schloss, odbył się wiec wyborczy, którego przebieg tak opisywał Franciszek Wesołowski, kierownik okręgowy Straży Mazurskiej.
Wiec zagaił p. Pawłowski o godz. 3 po południu. Podczas zagajenia przeszkadzano ze strony niemieckiej. W czasie mowy p. Pawłowskiego Niemcy zaczęli śpiewać „Deutschland itd.” i „Deutschland hoch in Ehren”. W tym czasie p. Gablesa z „Sokoła” tutejszego zaczepiono i bito (...). Także i p. Pawłowski był ze strony niemieckiej spoliczkowany. Mnie osobiście chcieli zbić i wyrzucić oknem, w tym momencie wkroczyła policja i zapobiegła temu.(...) Na oddziały warmińskie i mazurskie spuścić się nie mogę, gdyż chowali się po kątach. Rozkazy moje do Warmiaków nie były wykonane. Ten hałas ze strony niemieckiej trwał do godz. 11 wieczorem.
Następnego dnia, w zupełnie innej atmosferze, odbył się wiec w Dąbrównie. Wesołowski pisał:
Dnia 13 czerca 1920 roku, staraniem miejscowych obywateli, urządzony został olbrzymi wiec w powiecie ostródzkim, na wielkiej polance, położonej w pobliżu Pól Grunwaldzkich. Program dnia zabawy był następujący: już o godzinie 11 rano nadciągał rozliczny korowód pojazdów ze wszech stron do miasteczka Dąbrówno (Gilgenburg), gdzie o godz. 12 odbyło się uroczyste poświęcenie sztandaru istniejącego od niedawna pierwszego kółka rolniczego. Miejscowy proboszcz, ks. Ziemkowski, po odbytej ceremonii poświęcenia, w gorących słowach podniósł znaczenie tej pierwszej placówki polskiej na terenie plebiscytowym tego powiatu. Następnie cały pochód przy udziale blisko 3 tysięcy ludzi i do 150 pojazdów przy dobrze zorganizowanej Straży Bezpieczeństwa i przy dźwiękach przygrywającej kapeli potoczył się z wolna w kierunku miejsca zabawy. Wozom i pojazdom nie było końca. W połowie drogi do miejsca mającego się odbyć wiecu i zabawy, pochód nasz natknął się na oddział Niemców, którzy w celach kontrmanifestacji zebrali się w ilości około 50 ludzi (w tym sporo niewiast i kilku Sicherheitswehrów) i przy akompaniamencie muzyki (Deutchmeistera) paradowali nam naprzeciw, ośmieszając się jedynie szczupłą garstką wobec naszego imponującego pochodu.
Również w innych miejscowościach odbywały się zebrania i wiece: 16 czerwca w Mörken (Mierki – obecnie w powiecie olsztyńskim, wówczas należały do powiatu ostródzkiego) odbyło się zebranie polskie rozproszone przez bandę niemiecką. Wesołowski zanotował:
W czasie zajścia kilka osób było rannych.(...) Przy ostatnim wiecu polskim, który odbył się w Glaznotach dnia 27 czerwca 1920 r., Niemcy na tyle nabrali czelności, że nie ukrywali swoich zamiarów i odgrażali się, że to ostatnia zabawka polska na plebiscycie.
W tym samym czasie odbywały się również niemieckie wiece i zebrania. Ich ukoronowaniem była sobota 10 lipca. Tego dnia w wielu miejscowościach zorganizowano tzw. Deutsches Tag (Niemiecki Dzień). W Ostródzie ulicami Grunwaldzką i Drwęcką odbył się pochód różnych towarzystw i organizacji. Na stadionie miejskim zorganizowano patriotyczny wiec ludności niemieckiej.
W dniu plebiscytu w wyborach wzięło udział ok. 60% uprawnionych. Nie głosowali przede wszystkim Mazurzy, którzy ugięli się pod niemieckim terrorem. Na 371715 głosów oddanych w Olsztyńskim Okręgu Plebiscytowym tylko 7980 było za Polską (2%). W powiecie ostródzkim na 47482 głosujących 1043 osoby opowiedziały się za Polską. W samej Ostródzie na 8696 głosów 17 było za Polską.
Najlepiej wypadł powiat olsztyński (bez miasta) gdzie około 13% głosujących zadeklarowało się za Polską. Powiat ostródzki może się jednak poszczycić tym, że trzy wsie na południowo- zachodnim krańcu zostały przyłączone do Polski. Były to Lubstynek (93 głosy na144), Napromek (45 na 88) i Groszki (69 na 74). Za Polską opowiedziała się również osada Georghental (obecnie Wólka Klonowska – 26 głosów na 28). Nie została jednak przyznana Polsce, gdyż stanowiłaby enklawę na terenie Prus Wschodnich. Polska uzyskała również niewielki skrawek terenu (5 wsi) w powiecie sztumskim na prawym brzegu Wisły.
Dlaczego tak mało osób na terenie plebiscytowym opowiedziało się za Polską? Przyczyn jest co najmniej kilka. Jedna z nich to propaganda niemiecka, poparta siłą formacji paramilitarnych. Zastraszanie opowiadających się za Polską było tak wielkie, że tuż przed plebiscytem, pracę porzucili zecerzy w drukarniach „Gazety Olsztyńskiej” (30 czerwca) i „Mazura”(6 lipca): Z powodu gróźb, terroru niemieckiego, wszyscy zecerzy drukarni „Mazura” zaprzestali pracy – donosił 7 lipca Kazimierz Jaroszyk, redaktor szczycieńskiego „Mazura” Mazurskiemu Komitetowi Plebiscytowemu.
Zawiniła także zła organizacja i słaba propaganda ze strony polskiej. Większość agitatorów wywodziła się spoza Prus i nie znała specyfiki tej krainy ani problemów Mazurów. Potężnym czynnikiem propagandowym była również wojna polsko-bolszewicka i tragiczne położenie wojsk polskich w czerwcu i lipcu 1920 roku. Propaganda niemiecka skrzętnie wykorzystała ten fakt, rozsiewając pogłoski o tymczasowości młodego państwa polskiego. Również to, że głosujący nie wybierali między Polską a Niemcami, lecz między Polską a Prusami Wschodnimi, miał zasadnicze znaczenie. Mazurzy w zasadzie nie utożsamiał się ani z Polską ani z Niemcami. Mazur przede wszystkim uważał się za Wschodnioprusaka.
Tak charakteryzuje w maju 1920 r. ten lud konsul generalny RP w Olsztynie: Ludność mazurska, zawdzięczając swej kilkowiekowej niewoli, zatraciła swą psychologię i umysłowość polską, przejmując równocześnie częściowo umysłowość i cechy charakteru niemieckie (...) Mazur przejął od Niemca kult siły, jak również zmaterializował się, pobudki idealne, które Polaka porywają do czynu, nie mają doń dostępu. Aby przeciągnąć Mazura na naszą stronę należy mu pokazać, że się posiada dużą siłę, a przynajmniej znaczny wpływ na rządy (...) Mazur jest wielkim materialistą, stąd też i przekupnym. My również moglibyśmy mieć bardzo wielką liczbę Mazurów przekupionych (...) Zresztą Mazur pieniądze by brał, lecz z chwilą gdyby chodziło o bardziej czynne wystąpienie, cofnąłby się niezawodnie, ma on bowiem za duży respekt przed Niemcem. W tym czasie Polska owej siły nie posiadała. Czyż nie potwierdza tej opinii przykład Dąbrówna, gdzie na miesiąc przed plebiscytem 3 tysiące ludzi bierze udział w patriotycznym, propolskim wiecu, a podczas głosowania jedynie 49 osób głosuje za Polską na 1256 głosujących.
Na wynik plebiscytu miały także wpływ ekscesy w dniu głosowania. Bojówki niemieckie w wielu miejscowościach utrudniały przebieg wyborów, często nie wydawano polskich kart do głosowania (głosujący przed komisją wyborczą musiał opowiedzieć się, jaką opcję wybiera – Prusy Wschodnie czy Polskę). Prawie wszystkie komisje składały się z Niemców. W takiej sytuacji nietrudno o sfałszowanie wyników, co na pewno niejednokrotnie miało miejsce. Na końcowy wynik miało także wpływ około 150 tysięcy emigrantów z Niemiec, urodzonych w Prusach Wschodnich, którym pozwolono głosować w plebiscycie.
Po plebiscycie zachowało się niewiele pamiątek. Jedną z nich jest obelisk z wyrytą datą plebiscytu znajdujący się w pozostałościach parku na tyłach Park Hotelu. Pomnik ten, przez długi czas zapomniany, został w 2003 roku przywrócony przez członków Ostródzkiego Stowarzyszenia Kulturowego SASINIA. Drugi kamień znajduje się na Francuskiej Górze nieopodal Jeziora Francuskiego w Parku Krajobrazowym Wzgórz Dylewskich. Wyryto na nim inicjały A. S.(Abstimmung Strein – kamień plebiscytowy) i datę plebiscytu. Być może są jeszcze inne pomniki w naszym powiecie, o których na razie nie wiemy.